Kilka pytań do kapitana Bartosza Golika po jego powrocie między słupki. Dwumiesięczny rozbrat z boiskiem nasz bramkarz zakończył w sobotnim meczu z Victorią Częstochowa.
➡️ Jak to jest wrócić?
🎤 Fenomenalnie! Wrócić, poczuć ten klimat meczowy… To dwa miesiące i dwa dni, kiedy nie było mnie w bramce.
➡️ Tyle wyniosła przerwa po bezsensownym faulu zawodnika Rakowa II Częstochowa. Przypomnisz, czym poskutkowała?
🎤 Zmagałem się ze skręceniem stawu skokowego. Po konsultacji wyszło, że to już trzeci stopień skręcenia i omal nie skończyło się to artroskopią kostki, by zszyć więzadło. Ciągłość prawie była zerwana, ale zabiegami udało się to wyleczyć, zregenerowałem się i teraz mogę cieszyć się ze zwycięstwa w meczu z Victorią. Gdy zdrowia nie było, to znów zdałeś sobie sprawę, że ono jest najważniejsze. Świetnie było wrócić, zagrać z przyjaciółmi z szatni, dla wspaniałych kibiców, jakich mamy. Bardzo się cieszę.
➡️ Przez dwa miesiące godnie zastępowali cię Marcel Kołodziej i przede wszystkim Jasiu Adamiec.
🎤 Jak najbardziej. Ciężko było wyciągnąć z bramki Janka, który bardzo dobrze bronił. Rewelacyjnie mnie… aż dziwnie mi to mówić, że zastępował. Po prostu rewelacyjnie grał. Nawet jeśli był plan, bym wskoczył wcześniej, to nie było o czym gadać. Raz, że jeszcze odczuwałem trochę kostkę i potrzebowałem więcej czasu, a dwa – po takim meczu, jak z ROW-em, gdy pomagał, ratował nam punkty, sam mówiłem, że nie można tak robić, skoro chłopak tak broni. Wielkie brawa, stanął na wysokości zadania w tej rundzie, która jeszcze się nie skończyła. Oby tak dalej pracował.
➡️ Ale powrót nie był dla ciebie łatwy. Po meczu z Victorią masz sobie coś do zarzucenia?
🎤 Przy pierwszym golu – tak. To była moja zła interwencja, bo nie powiem, że niefortunna. Błąd techniczny, chciałem odbić piłkę, mogłem łapać. Nie potrafiłem się zdecydować, może brakło mi obycia na boisku. W konsekwencji straciliśmy bramkę. Cieszę się, że odwróciliśmy ten mecz, że nastąpiło to przy wygranej. Wszyscy – drużyna, ławka, ludzie z klubu, kibice – pomagali. Cała społeczność Rozwoju chce ten mecz wygrać. To naprawdę był czuć na boisku i poza nim. Nic, tylko dalej wygrywać – i nie przegrywać, co ostatnio robimny wyśmienicie. Kontynuujemy serię bez porażki, rewelacja.
➡️ Licząc Puchar Polski, to już 11 meczów bez przegranej. Ostatnia – z Rakowem, gdy odniosłeś kontuzję.
🎤 Nawet jeśli o tym nie myślisz, to z tyłu głowy miałem to, że ostatni raz przegraliśmy, gdy ja byłem w bramce. Nie powiem, że to był psychiczny ciężar, bo mecz różnie może się ułożyć, ale to taka refleksja. Teraz jest przepiękny moment. Nie przegrywamy. Nawet jeśli są złe momenty, ktoś popełni błąd, ja źle interweniuję czy mecz niefortunnie się ułoży, jak w Siewierzu, to my te mecze odwracamy, przeciskamy. Pokazujemy naszą siłę. Aż pięknie się pewnie patrzy z góry i z boku, jak zespół walczy o każdy centymetr boiska.
➡️ Można prowokacyjnie zapytać, czy na ostatni miesiąc grania w 2024 roku celem jest pierwsze miejsce w IV lidze i zwycięstwo w podokręgowym Pucharze Polski?
🎤 Celem jest teraz zwycięstwo na GKS-ie Tychy. Patrzymy tylko na ten mecz, a po ostatniej kolejce będziemy mogli się rozliczyć za tę jesień. Prowokacja zatem się nie udała. W sobotę spotykamy się z przyjaciółmi, wychodzimy na boisko i zrobimy wszystko, by cała społeczność Rozwoju znów mogła być z nas dumna