– Skoro jesteśmy w 1/8 finału, to czemu by nie przebić się do 1/4? – pytał z uśmiechem bramkarz Rozwoju po wygranej w Puławach.
Drugi z rzędu występ bez straty gola – takiej (jakkolwiek to brzmi) serii Bartosz Soliński nie miał już dawno. Podobnie jak w derbach z ROW-em, tak i w Puławach w kilku sytuacjach błysnął bardzo dobrymi interwencjami.
– Trudniejszy był chyba jednak mecz w Rybniku, gdzie przeciwnik stworzył dużo więcej okazji. W Puławach strzelony przez nas w pierwszej połowie gol ułożył ten mecz. Przez większą część gry broniliśmy się, ale tak klarownych szans, jak ROW, Wisła nie miała – komentował na gorąco bramkarz Rozwoju, zaznaczając, że interwencję meczu zanotował kto inny.
– Muszę pochwalić obrońców. W Rybniku w kluczowych momentach ratowały nas słupki i poprzeczki, a dziś uczynił to nasz lewy obrońca. Piłka zmierzała już praktycznie do pustej bramki, ale zdołał wybić ją Kamil Łączek. Dziękuję mu za tę interwencję. To działo się już przy stanie 1:0, w drugiej połowie. Obejrzymy na skrócie. Podziękowania też dla miasta, że pomogło klubowi w tym wyjeździe. Chyba nikogo nie zawiedliśmy – uśmiechał się „Solin”.
Dla niego, wychowanka Rozwoju grającego tyle lat przy Zgody, awans do 1/8 finału Pucharu Polski ma tym lepszy smak.
– Mam tę przyjemność, że moja „kadencja” trafiła na znaczące sukcesy w historii klubu. Może mało kto to zauważa, ale ja zapisuję je sobie w głowie. Skoro jesteśmy w 1/8 finału, to czemu by nie przebić się do 1/4? Czekamy na to, kogo przydzieli nam los i będziemy walczyć. Na razie jednak trzeba skoncentrować się na Resovii. Dziś się cieszymy, ale od jutra myślimy już o sobotnim meczu, w którym liczyć się będą tylko trzy punkty – podkreślał nasz bramkarz.
foto: Tomasz Błaszczyk