– Zagrania z „krzyżaka”? Chłopaki już śmieją się, że mnie puściło! – pomocnik Rozwoju Katowice po sobotnim zwycięstwie z wiceliderem III grupy trzeciej ligi był w dobrym humorze.
W sobotę Rozwój wygrał ze Stalą Brzeg 2:1, a obie bramki dla naszego zespołu zdobył Daniel Paszek.
– To był fajny sparing, z bardzo dobrym przeciwnikiem. Tak jak zakładaliśmy, wygraliśmy ten mecz. Bardzo chcieliśmy. Najważniejsze, że wybiegaliśmy te 90 minut. Nasza gra wygląda coraz lepiej. To cieszy – mówi 25 letni pomocnik.
Choć to tylko sparingi, ostatni tydzień mógł wlać w nas trochę optymizmu przed wiosenną walką o uniknięcie degradacji z drugiej ligi. Zwycięstwa z dwoma solidnymi trzecioligowcami, za jakich uchodzą z pewnością Stal i BKS, który zawsze był dla nas niewygodnym rywalem, mają swoją wymowę.
– Nieważne, czy gramy z lepszymi, czy słabszymi rywalami. Zawsze chcemy wygrywać, nie zawsze się udaje, ale dajemy z siebie wszystko. Tworzymy kolektyw, który napędza nas do pracy – podkreśla Paszek.
W sobotę najpierw wpisał się na listę strzelców po podaniu Przemysława Mońki, a następnie – uderzeniem z rzutu karnego.
– Chyba bardziej cieszy ta pierwsza bramka, bo było to takie przełamanie w 2018 roku. Nie za dużo tych goli strzelam, dlatego każdy daje radość – przyznaje „Pacho”.
Jesienią w drugiej lidze trafił do siatki tylko raz, w wygranym (2:1) meczu ze Stalą Stalowa Wola.
– Z pewnością brakowało mi bramek, ale też patrzę na to inaczej. Mamy jako drużyna swój cel. Musimy się utrzymać. Nieważne, kto będzie trafiał. Jasne, że chciałbym, abym był to ja, ale najistotniejsze są wygrane drużyny; te momenty, gdy w szatni po meczu możemy się cieszyć. Rzuty karne? Czuję się pewnie! Jeśli „starszyzna”, czyli „Gancar” i „Gała” nie będą chcieli strzelać, to ja podejdę i to zrobię – zapowiada pomocnik Rozwoju.
W sobotę drużyna już zwracała uwagę na jego zagrania „krzyżakiem”. – No śmieją się chłopcy, bo pewnie myślą, że już mnie „puściło”, że już mam w sobie za dużo luzu. Ale spokojnie. Nic takiego. Zawsze trenowałem podania „krzyżakiem” i nie boję się tego wykonywać podczas meczów. Karnego jednak uderzyłem normalnie! Nie ma co za bardzo luzować. Trzeba podchodzić do wszystkiego poważnie, a bawić się wtedy, gdy jest na to czas – zaznacza Paszek.
Sobotni sparing toczył się w gęstej mgle (smogu…?), która sprawiła, że komfortowe oglądanie go praktycznie nie wchodziło w rachubę. Widoczność była ograniczona.
– Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni przyszło mi grać w takich warunkach. Nie przeszkadzało mi to jednak jakoś bardzo. Jasne, że wolałbym, żeby było normalnie, ale czasami zdarza się i tak. Trzeba robić swoje – dodaje nasz rozmówca.
W środę Rozwój w czwartym tej zimy meczu kontrolnym zmierzy się na wyjeździe z Ruchem Chorzów.
– To w Polsce moja drużyna numer jeden, kibicuję Ruchowi od małego, dlatego zawsze fajnie móc się z nią zmierzyć. I oczywiście spróbować wygrać! – uśmiecha się Daniel Paszek.
foto: Szymon Kępczyński