– Grałem w ekstraklasie, w pierwszej i trzeciej lidze, nawet w A-klasie, ale w drugiej lidze jeszcze nie było mi dane – mówi 24-letni środkowy pomocnik, który w ostatnim dniu transferowego okienka został wypożyczony do Rozwoju z GKS-u Katowice.
W czwartek odbyłeś pierwszy trening z Rozwojem. Jakie wrażenia?
– Wszystko w porządku! Szatnia fajna, trening super. Kojarzyłem oczywiście w zespole dwóch chłopaków z GKS-u, Konrada Andrzejczaka i Sławka Musiolika. No i trenera Tomka Wróbla, przeciw któremu miałem okazję grać w pierwszej lidze. Mieszkam na „Bażantowie” i uśmiecham się, że będę miał bliżej niż na „GieKSę”. Kilometrowo, jak patrzyłem, Rozwój jest dokładnie w połowie drogi.
Masz 24 lata, ale już barwne CV i ponad 100 meczów na poziomie pierwszej ligi.
– Zaczynałem w małym klubie spod Nowego Sącza, Grodzie Podegrodzie. Dzięki temu, że jeździłem na kadrę Małopolski, zgłosili się skauci z Legii Warszawa. Byłem wtedy w pierwszej klasie gimnazjum. Drugą klasę robiłem już w Warszawie. Śmieję się, że grałem w ekstraklasie, w pierwszej i trzeciej lidze, nawet w A-klasie – w rezerwach „GieKSy” – ale w drugiej lidze jeszcze nie było mi dane wystąpić. Sam jestem ciekaw, jak to będzie. Kilka meczów zdarzyło mi się oczywiście obejrzeć, diametralnej różnicy poziomów nie ma. Pierwsza liga to nie żadna elita, żeby podejść do gry na niższym szczeblu na luzie i się tu bawić. Przeciwnicy na to nie pozwolą, bądźmy poważni.
Gdy w czerwcu przychodziłeś do GKS-u, mówiłeś, że w pierwszej lidze grasz już długo i teraz pora na ekstraklasę, do której chcesz awansować przy Bukowej. Dziwnie wyszło…
– Wiadomo, że nie tego się spodziewałem. Ten temat jednak się zakończył. Trenowałem cały czas z pierwszym zespołem GKS-u – aż do momentu wylotu na zgrupowanie. Już w połowie stycznia otrzymałem informację, że byłoby lepiej, gdybym znalazł sobie nowy klub. Trochę to trwało, zanim się dogadaliśmy i załatwiliśmy kwestie formalne. Nie było to wszystko łatwe, a też o tym, ze mam odejść, nie dowiedziałem się wcześnie. Inaczej byłoby, gdybym szukał klubu jeszcze przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego. Wyszło jak wyszło, ale skończyło się dobrze. Nie ma co ukrywać – była nadzieja, że zostanę w pierwszej lidze. Wychodzę jednak z założenia, że czasem warto zrobić jeden krok w tył, by potem postawić dwa do przodu. Absolutnie nie załamuję się faktem, że trafiłem do drugiej ligi.
Rozmawiałeś już z trenerami?
– Miałem okazję pogadać chwilę po czwartkowym treningu. Nie zaskoczę, jeśli powiem, że widzą mnie w środku pola. Dla mnie to bez różnicy, czy na pozycji nr 6, 8 albo 10. Grywałem na każdej z nich, nie ma żadnego problemu. Wiem, z czym to się je.
Dołączyłeś do drużyny w ostatnim dniu transferowego okienka. Jesteś gotowy na sobotni mecz z Siarką?
– Cały czas jestem w treningu. Fizyczne kwestie są w porządku. Za mną jednak dopiero pierwsze zajęcia z nowym zespołem, zatem nie robię sobie nadziei na występ od pierwszej minuty już w sobotę. Jeśli jednak to się zdarzy, to oczywiście będę walczył.
GKS Katowice to dla ciebie zamknięty rozdział?
– Kontrakt mam do czerwca… Wypożyczenie do Rozwoju to dla mnie szansa na pokazanie się i powalczenie o swoją przyszłość. Chodzi o to, by wywalczyć miejsce w składzie, złapać jak najwięcej minut. Przed nami walka o konkretny cel. Mam nadzieję, że uda się tu zrobić wiosną coś pozytywnego.
Kamil KUROWSKI
urodzony: 4.09.1994 w Nowym Sączu
pozycja na boisku: środkowy pomocnik
kluby: Gród Podegrodzie, Legia Warszawa (2008-13), Kolejarz Stróże (2013), Podbeskidzie Bielsko-Biała (2013), Legia (2014), OIimpia Grudziądz (2015-18), GKS Katowice (2018), Rozwój (2019 – ?).
w ekstraklasie: 3 mecze/0 goli, w I lidze: 110/7, w III lidze: 35/6, jesienią w „GieKSie”: 10/0.
foto: Szymon Kępczyński