Marcin Kowalski: Młodzi nie zostaną zagłaskani [WYWIAD]


marcin_kowalski_wywiad

– By wykreować indywidualności, najpierw musimy być drużyną! – zaznacza nowy kapitan Rozwoju Katowice przed startem sezonu drugiej ligi.

Jak przyjąłeś nominację na kapitana Rozwoju?
– Sztab i drużyna wspólnymi siłami doszli do wniosku, że albo ja, albo Michał Płonka. „Płona” wskazał mnie, a ja nie miałem obiekcji. Noszenie opaski to tylko boiskowa funkcja. Wiadomo, że najważniejsze jest to, co poza boiskiem. Odpowiedzialność musi być zrzucona na wszystkich starszych zawodników i tego będziemy się trzymać. Swoją drogą, w większości zespołów, w których grałem, zdarzało mi się być kapitanem. Może tylko oprócz Sandecji Nowy Sącz. Dobrze czuję się z opaską.

Tak jak powiedziałeś, przy takiej ilości młodych zawodników odpowiedzialność mają wziąć wszyscy przedstawiciele „starszyzny”?
– Zgadza się. Trzeba pomagać młodym, żebyśmy wszyscy tworzyli jedną fajną całość. Nie przeszkadzali sobie, tylko się uzupełniali. Na młodzieży też jednak spoczywa odpowiedzialność, nie tylko na starszych. Młodzi nie będą głaskani. Musza zdawać sobie sprawę, że z wejściem do drużyny ich okres juniorski się kończy. Przed nimi poważne zadania. Jeśli chcą wypłynąć na głębszą wodę, muszą się do tych warunków dostosować i robić wszystko, by z każdym dniem poprawiać swoje umiejętności.

Latem z Rozwoju odeszła spora grupa zawodników. Ty nie miałeś wątpliwości?
– Żadnych. Raz, że chciałem zostać na Śląsku. Dwa – zaufałem władzom klubu, które odrobinę się zmieniły i chcą budować tu coś nowego. Usłyszałem, że będę tej drużynie potrzebny, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że będę mógł odpłacić się za to zaufanie na boisku i pomagać w osiąganiu dobrych wyników. Tak, by Rozwój był jak najwyżej w tabeli, a przynajmniej osiągnął założony cel, czyli utrzymanie.

Będzie trudniej niż przed rokiem?
– Powiedzmy, że inaczej. Zmieniły się w zespole proporcje wiekowe. Umiejętności? Je zawsze zweryfikuje boisko. Na pewno nie będzie łatwo. Każdy chce zostać w drugiej lidze, na centralnym szczeblu. Nikt przed rozpoczęciem sezonu nie powie do rywali: „Dobra, grajcie, a my sobie spadniemy”. Będzie megaciężko. Mamy w zespole dużo młodzieży, która dopiero będzie nabierać doświadczenia. Dzięki temu, z meczu na mecz powinniśmy stawać się coraz lepsi. Nie będzie łatwych meczów. Podejrzewam, że utrzymać się będzie równie ciężko co w poprzednim sezonie.

Jeśli mówi się, że drużynę buduje się od obrony, to chyba ucieszył nowy kontrakt Michała Czekaja?
– To na pewno. Widzieliśmy wszyscy w zeszłej rundzie, jak dobrze sobie radził. Był bardzo mocnym punktem naszej obrony. Mnie osobiście bardzo ucieszył jego powrót. To dla zespołu duża wartość, filar defensywy.

Na inaugurację zmierzymy się w Poznaniu z Wartą. Jakieś spostrzeżenia?
– Mieliśmy już odprawę o przeciwniku. Mniej więcej wiemy, czego się spodziewać. Wiadomo, że początki sezonu bywają różne. Z pewnością pojedziemy tam nastawieni na walkę. Boisko jest nie za duże, dlatego walory wolicjonalne mogą okazać się najważniejsze. Po wcześniejszych meczach, które graliśmy z Wartą, wiemy, że to zespół groźniejszy u siebie niż na wyjazdach. Musimy być czujni od pierwszej minuty.

Latem wygraliśmy tylko jeden sparing – ten pierwszy, z LZS-em Piotrówka. To niepokoi?
– Z doświadczenia wiem, że do wyników sparingów nie ma co przywiązywać dużej wagi. Czasami wygrywa się, wręcz leje przeciwników na potęgę, strzela mnóstwo goli – a potem przychodzi liga i nie można się wstrzelić przez kilka kolejek.Równie dobrze może być odwrotnie. Potrzebowaliśmy tych sparingów, by zgrać zespół, byśmy się wzajemnie uczyli, bo zmian było mnóstwo. Jak będzie, to się okaże. Mam nadzieję, że worek z bramkami się rozwiąże. Będziemy wygrywać, strzelać i cieszyć się z punktów.

W szatni dbacie o to, by nie było podziału na młodych i starych?
– To już nie te lata. Gdy ja wchodziłem do seniorskiej piłki, dawało się odczuć, że młodzi mają trudniej niż starszyzna. Zawsze była granica, podział. By wskoczyć do składu, trzeba było naprawdę być dwa razy lepszym od starszego. Oni kurczowo trzymali się swoich – ujmijmy to – posadek i trudno było ich wygryźć. Teraz podchodzi się do młodych inaczej. Chcemy im pomóc, byśmy tworzyli jedną całość. Z drugiej strony jednak, nie ma się co głaskać. Pewne reguły obowiązują w szatni od zawsze. Staramy się być jedną ekipą, bez podziałów, no chyba, że ktoś z czymś przesadzi. Mam jednak nadzieję, że na nikogo nie trzeba będzie się gniewać.

Sprzyja temu fakt, że w Rozwoju każdy z zasady gra po to, by zrobić coś pozytywnego, a nie tylko podpisać kontrakt i kasować miesięcznie kilka tysięcy?
– Oczywiście. Każdy gra na swoje nazwisko, ale by to nazwisko wypłynęło, musimy dobrze sprawować się jako całość. Nikt nie będzie patrzył na zespół, który kopie się po ostatnich miejscach i nic sobą nie prezentuje. By wykreować indywidualności, najpierw musimy być drużyną. Wtedy wszyscy wspólnie będziemy pracować na to, by ktoś wypłynął. Gdy wypłynie, to Rozwój będzie miał się lepiej, a my razem z nim. Jako jego część.

Warta Poznań – Rozwój Katowice
1. kolejka II ligi
sobota, 29 lipca, godz. 17:00, stadion przy Drodze Dębińskiej

Sędziuje: Marcin Kochanek (Opole).

foto: Szymon Kępczyński