Mateusz Wrzesień: Jeśli odejść do drugiej ligi, to właśnie do Rozwoju [WYWIAD]


wrzesien spar zs duze mc

W poprzednim sezonie Siarka Tarnobrzeg udowodniła, że da się rozegrać świetny rok stosunkowo młodym składem. Wierzę, że możemy pójść w tym kierunku – mówi 23-latek, który po 8 miesiącach spędzonych w Odrze Opole wrócił na Zgody w formie rocznego wypożyczenia.

Od twojego odejścia z Rozwoju minęło niewiele ponad 250 dni. Jak podsumujesz ten okres?
– Szybko to minęło (śmiech). Z pewnością pod względem drużynowym zrealizowaliśmy cel, jakim był awans do pierwszej ligi, został zrealizowany. A indywidualnie… Oczywiście, jestem niezadowolony. Wyznaję jednak taką zasadę, że nie zastanawiam się nad rzeczami, na które nie mam wpływu. Mam wpływ na to, jak wyglądam na boisku. Może zabrzmi to nieskromnie, ale nie mam sobie wiele do zarzucenia. Czułem, że moja dyspozycja jest spokojnie na wyjściową jedenastkę. Wybory trenera były jednak inne. Trzeba się było z nimi pogodzić, zakasać rękawy. Tak też zrobiłem, nigdy nie zwątpiłem, na każdym treningu pracowałem z maksymalnym zaangażowaniem. Wiem, że za okres zimowy byłem chwalony, trener Furlepa przymierzał mnie do wyjściowej jedenastki. Ostatecznie, skończyło się na wejściach z ławki, w okolicach 60 minuty meczu. Drużyna wygrywała niemal wszystko, dlatego to normalne, że trener niczego nie zmieniał. To dla mnie było generalnie fajne, nowe doświadczenie, bo trzeba przyznać, że w poprzednich klubach byłem raczej podstawowym zawodnikiem. Nie ukrywam, że fajnie było zapisać drugi w CV awans do pierwszej ligi.

Czy jest jednoznaczna odpowiedź na pytanie, dlaczego nie do końca poszło ci w Odrze?
– Nie ma i nie zamierzam zaprzątać sobie tym głowy. Trzeba wyciągnąć konstruktywne wnioski. Nieraz jest tak, że robisz wszystko, co w twojej mocy, by było dobrze, ale nie idzie to we właściwą stronę. Pobyt w Odrze traktuję jako kolejne doświadczenie, a nie jakąś porażkę. W piłce tak to już jest – raz na wozie, raz pod wozem. Od twojego charakteru zależy, jak reagujesz i co z tym robisz.

Długo towarzyszył ci dylemat – walczyć o miejsce w Opolu, ryzykując jesienią spędzoną meczowo w rezerwach, czy poszukać większej liczby minut na wypożyczeniu?
– Nie miałem dylematów. Gdy pojawił się temat wypożyczenia, na początku sierpnia, od razu odrzuciłem tę myśl z przekonaniem, że wskoczę do składu Odry. Nie jestem osobą, która łatwo się poddaje. Nie wywiesiłem białej flagi tylko dlatego, że zabrakło mnie w pierwszych kolejkach. Cierpliwie pracowałem, by dostać swoją szansę, bo widziałem, że wszystko jest spokojnie w moim zasięgu. Jeszcze półtora tygodnia temu wierzyłem w to. Pękło coś we mnie, gdy nie znalazłem się w osiemnastce na mecz z GKS-em Katowice, będąc w naprawdę dobrej dyspozycji, co zresztą powiedział mi nawet trener Smyła. Skoro było tak dobrze, to czemu nie siadłem nawet na ławkę… Stwierdziłem, że muru nie skruszę i stąd decyzja, z której jestem teraz bardzo zadowolony.

Czy Rozwój był dla ciebie – z naturalnych względów – pierwszym wyborem, czy też były inne opcje na wypożyczenie?
– Były inne, ale teraz to już nie ma znaczenia. Wiedziałem, że jeśli mam odejść do drugiej ligi, to właśnie do Rozwoju. Tak też się stało. Jestem tu i mam nadzieję, że dam zespołowi dużo dobrego.

Drużyna w porównaniu do jesieni 2016 w Rozwoju zmieniła się znacznie, ale chyba miło wrócić w znane sobie strony, zwłaszcza że atmosferę klubu bardzo odchodząc do Odry chwaliłeś?
– Bardzo miło! Już od pierwszego dnia czuję się w szatni świetnie, a to bardzo ważne. Zespół to fajna mieszanka młodych, utalentowanych zawodników, z tymi bardziej doświadczonymi, mającymi swoje cele, ambicje i – przede wszystkim – umiejętności. Jestem nastawiony bardzo optymistycznie i myślę, że pójdzie to wszystko w dobrym kierunku. Trenerzy dysponują ogromną wiedzą, wkładają w pracę niesamowite serce i zaangażowanie. Aż chce się trenować i rozwijać.

Czy rozmawiałeś już o swojej roli w zespole? Nr 1 to któryś z boków pomocy, czy może atak, bo na nadmiar „dziewiątek” w Rozwoju dotąd nie mogliśmy narzekać?
– Rzeczywiście, raczej będzie to „dziewiątka”, choć wiadomo, że moją pozycją jest skrzydło. Nie ma problemu. Będę grał tam, gdzie w danej chwili będzie mnie potrzebował trener.

Jak oceniasz sytuację w lidze? Czy obawiasz się, że trudno będzie się utrzymać?
– Obaw absolutnie nie ma. Jeżeli do każdego meczu podejdziemy z maksymalnym zaangażowaniem, dyscypliną taktyczną, to i przyjdą wyniki. Wiem, że dotychczasowe mecze były raczej bardzo wyrównane. Decydowały detale. Jestem przekonany, że damy radę i zrealizujemy cel na ten sezon. W poprzednim sezonie Siarka Tarnobrzeg udowodniła, że da się rozegrać świetny rok stosunkowo młodym składem. Wierzę, że możemy pójść w tym kierunku.

Jakie stawiasz sobie cele na ten sezon?
– Chcę po prostu, by Rozwój wygrywał mecze. Wtedy jest radość i satysfakcja, że to, co robisz, przynosi efekt.

wrzesien_mateusz

foto: MC, SK