Napastnik Rozwoju podsumowuje zwycięski mecz z Szombierkami Bytom (5:0), w którym ustrzelił dublet.
– Początek nie był dla nas. Szombierki miały karnego, sędzia miał prawo go odgwizdać, bo „Kubsi” zostawił rękę, a piłka szła w światło bramki. Na nasze szczęście rywale nie trafili, a trafiliśmy my, bo bramkarz mnie nabił. Zawsze staram się walczyć o piłkę do końca, do ostatniego momentu, dopóki nie wyjdzie. Ta była praktycznie stracona, a wylądowała w siatce i z tego się megacieszę. Drugą połowę zaczęliśmy trochę lepiej, pomogła nam czerwona kartka i wynik jest jaki jest. To nasze drugie zwycięstwo z rzędu.
– Po porażce z Orłem Miedary, której sami byliśmy sobie winni, znaleźliśmy się w trudnym położeniu. Jesteśmy jednak ambitnymi ludźmi – tak w szatni, jak i sztabie – dlatego w ciężkich chwilach, już kolejnego dnia, staramy się szukać nowych bodźców, by się napędzić.
– Na długo wypadł nam Olaf Baranowicz, podstawowy zawodnik. To duża strata, wygraną z Szombierkami dedykujemy właśnie jemu. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że taka kontuzja też potrafi wzmocnić. Nie może się podłamać, musi być cierpliwy. Wszyscy wspieramy go w tych trudnych dla niego chwilach.