– Największy progres ta drużyna zrobiła w ostatnich miesiącach pod względem mentalnym – podkreśla kapitan Rozwoju i grający asystent trenera Tomasza Wróbla.
Jakie odczucia towarzyszą po zwycięstwie z Unią Książenice na zakończenie rundy jesiennej?
– Przed tym meczem z pewnością każdy był zmotywowany, pobudzony. Graliśmy z liderem, drużyną przewodzącą tabeli, ale czuliśmy z boiska, że dobrze się to układa. Panowaliśmy. Niestety, w pierwszej połowie nie udało się strzelić gola. Powiedzieliśmy sobie w szatni kilka słów, trener dodał od siebie kilka uwag i drugą połowę zaczęliśmy super, od szybko zdobytej bramki. W końcówce brakło nam trochę doświadczenia, by utrzymać piłkę, wprowadzić jeszcze więcej spokoju. Poza tym, były też sytuacje na 2:0. Gdybyśmy którąś wykorzystali, byłoby łatwiej, zniechęcilibyśmy przeciwnika. Cały czas jesteśmy u siebie niepokonani, rywale na pewno o tym wiedzieli.
Jak duży postęp zrobiła drużyna Rozwoju przez 4 miesiące rundy jesiennej?
– Myślę, że największy pod względem mentalnym. Początek był dużą niewiadomą. Piłka seniorska, dużo więcej walki… Widać było po wynikach na wyjazdach, że inne boisko – i już nam się gra nie układała. Ostatnie dwa mecze poza „Kolejarzem” to już wygrana i remis. Mentalnie jest progres, chwała nam za to, a wiadomo, że pod względem piłkarskim chłopaki też się rozwijają. Teraz trzeba mocno przepracować okres przygotowawczy i dalej piąć się w tabeli.
W co mierzy szatnia?
– Postawiony przed nami cel był dotąd taki, by być jak najwyżej, jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Układa nam się to bardzo ładnie. Oby wiosna była jeszcze lepsza. Do tego, co przyniesie przyszłość, pochodzimy jednak z chłodną głową.
foto: Tomasz Błaszczyk