– Rozmawiałem z kolegą, który gra w Huraganie Morąg. Opowiadał, że po zwycięstwie z Zagłębiem Lubin nie mógł spać do trzeciej w nocy… Też chciałbym przeżyć coś podobnego – mówi skrzydłowy drużyny z ul. Zgody 28, mający ostatnio dobry okres.
Dużą radość dało pucharowe zwycięstwo w Koszalinie?
– Z pewnością tak. Zakładaliśmy sobie przed meczem, że chcemy awansować i jedziemy po to, by wywalczyć tę 1/16. Szkoda, że nie dokonaliśmy tego w regulaminowym czasie, ale cel został osiągnięty.
Z gry można być zadowolonym?
– Przespaliśmy trochę początek. Drużyna Bałtyku mocno na nas siadła. Widać było, że jest mega zaangażowana. My musieliśmy się otrząsnąć z tego, obudzić, przeciwstawić. Później, patrząc na przebieg gry, nie było już wątpliwości, że zasługujemy na zwycięstwo i awans do kolejnej rundy.
W Koszalinie zagrało łącznie w naszym zespole ośmiu młodzieżowców. Jak to odbierasz?
– To bardzo fajna sprawa, że tylu młodych chłopaków ma szansę gry. Patrząc na inne kluby w Polsce, jest to bardzo rzadka sytuacja. Młodzi powinni to docenić, bo będąc w innym miejscu, takiej możliwości mogliby nie mieć. Dla nich to świetna rzecz, móc grać regularnie na szczeblu centralnym. Niech cieszą się tym i czerpią z tego maksa. Rozwój Katowice to wyjątkowy klub.
Dla was, doświadczonych zawodników, to dodatkowa odpowiedzialność?
– Zgadza się. W innych klubach jest wielu zawodników po trzydziestce. U nas też ich nie brakuje, ale więcej jest 16-, 17- czy 18-latków, którzy też mają dawać jakość. My, starsi o kilka lat, musimy być liderami tej drużyny i pomagać w każdym aspekcie. Czy to na boisku, czy poza nim. Korzyść jest obopólna.
Łapiecie wspólny język? Świat tak szybko gna do przodu, że dziś różnice pokoleniowe wydają się znacznie większe niż choćby wtedy, gdy ty byłeś młodzieżowcem.
– Sam po sobie i po naszych młodych widzę pewne różnice, ale tak to jest, że wszystko się zmienia. Na to wpływu nie mamy. Staramy się często rozmawiać. Gdybyś ich zapytał, to pewnie też by powiedzieli, że ze „starszyzną” mają fajny kontakt. Dogadujemy się, dobrze to wszystko funkcjonuje.
Montując wideo z Elbląga z golem Patryka Gembickiego zrobiłem sobie taką stopklatkę. Cała jedenastka, rezerwowi, nawet część sztabu, wspólnie się cieszy.
– Jechałem w czwartek na trening i rozmawiałem akurat z kolegą, z którym wspólnie graliśmy w Gryfie Wejherowo. Przekroczyłem potem próg budynku klubowego i tak pomyślałem sobie: „Kurczę, w tym Rozwoju to jest jednak fajna atmosfera”. Każdy z każdym może pogadać, nie ma żadnego problemu, ostatnio „Czesio” zdobył bramkę na wagę trzech punktów i wszyscy z tego szczerze się ucieszyliśmy. Widać tu taki rodzinny klimat. Mimo że wyniki ostatnio nie były zadowalające, to atmosfera jest w porządku. Trzeba to podkreślać.
Gol i asysta w Koszalinie, asysta w Elblągu… Rozkręcasz się.
– A jeszcze wcześniej asysta z Grudziądzem! Ostatnio faktycznie dość dobrze się czuję. W Elblągu akurat rozpocząłem na ławce rezerwowych i to też dało mi trochę do myślenia. Wiosną bywały podobne momenty. Wiadomo, że każdy trenuje po to, żeby grać jak najwięcej, ale czasem trener zadecyduje inaczej i musimy się z tym zgodzić. Jasne, że byłem zły, ale tę złość pokazałem na boisku. Fajnie, że ostatnio mam takie liczby, lecz to dopiero trzy mecze. O niczym one nie świadczą. Trzeba dalej ciężko pracować, by statystyki na koniec sezonu były dobre.
Czy fakt, że część okresu przygotowawczego spędziłeś w Chrobrym Głogów, mógł odbić się na twojej postawie na początku sezonu?
– W ogóle o tym nie myślałem, dopóki wczoraj nie przeczytałem takiego zdania na katowickim „Sporcie”. Szczerze – nie wiem, czy gdybym od początku przygotowywał się z Rozwojem, to byłoby lepiej. Ciężko odpowiedzieć. Być może tak miało być. Jeśli teraz rzeczywiście się „odkręcam” po tym początku, to bardzo się cieszę i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.
Stawiając się w twoim położeniu, chyba nie było to wszystko mentalnie łatwe do udźwignięcia. Rozgrywasz dobry sezon, jesteś bliski przenosin do Chrobrego, a jednak wracasz do Rozwoju. Patrząc na to na chłodno, na co więcej możesz tu zapracować, niż na kolejne zaproszenie do pierwszoligowca?
– Zgadza się, coś w tym jest, ale stanowimy grupę ambitnych ludzi. To, że nie udało mi się w Głogowie, nie oznacza przecież, że wrócę do Rozwoju i będę obrażony; albo że moja motywacja do gry i ciężkiej pracy będzie mniejsza. Nie wyszło, takie jest życie. Widocznie tak miało być. Zapewniam, że nadal jestem równie mocno zmotywowany, chcę się rozwijać, iść do przodu. Życie zweryfikuje, co będzie później.
Był moment, w którym jeśli byś chciał, podpisałbyś w Głogowie kontrakt?
– Sytuacja była dziwna, to mocno zakręcona historia. Nie wracajmy już do tego; wychodzę z założenia, że tak miało być. Staram się to obrócić w pozytywy. Jestem w Rozwoju, mamy tu swój cel i – raz jeszcze powtórzę – fajną rodzinną atmosferę, dzięki której każdy każdemu pomaga. Na tym się skupiam i nie rozmyślam o tym, że mogłem być w pierwszej lidze. A może bym nie grał? Może siedziałbym na ławie albo trybunach? Zagrałbym jeden mecz w Pucharze Polski i na tym by się to skończyło? Tego nie wiemy. Koncentruję się na tym, co mamy teraz do zrobienia w Rozwoju.
Najbliższa przyszłość to niedzielny mecz w Łęcznej.
– Nie będzie łatwy, jak każdy mecz w drugiej lidze. Ona po prostu taka jest. Wiemy, jak to wygląda. Niedawno graliśmy z Olimpią Grudziądz. Gdyby na trybuny przyszła osoba, która w ogóle nie kojarzy sytuacji w tabeli, wątpię, że powiedziałaby, że właśnie gra pierwsza drużyna z ostatnią. W Łęcznej pewnie też zadecydują detale i to, kto popełni mniej błędów. Przed nami trudne zadanie, ale jesteśmy pozytywnie do niego nastawieni. Dwa ostatnie mecze wygraliśmy, to daje pozytywnego kopa. Musimy kontynuować tę serię.
Kogo chciałbyś wylosować w piątkowe południe w Pucharze Polski?
– Kogoś z ekstraklasy. To byłaby fajna sprawa. Jak się sprawdzać, to z kimś z góry. Rozmawiałem z kolegą, który gra w Huraganie Morąg. W środę wyeliminowali Zagłębie Lubin. Opowiadał, że to super przygoda, że nie mógł spać do trzeciej w nocy… Też chciałbym przeżyć coś podobnego.
Górnik Łęczna – Rozwój Katowice
12. kolejka II ligi
niedziela, 30 września, godz. 18:00, stadion w Łęcznej
Sędziuje: Karol Rudziński (Olsztyn).
foto: Tomasz Błaszczyk