Rozwój – Górnik Zabrze 1:4 po dogrywce. Tanio skóry nie sprzedali


Puchar Polski kończymy na 1/8 finału – z niedosytem, ale i dumą. To nasza drużyna jako pierwsza objęła prowadzenie, a zabrzanie wygraną zapewnili sobie dopiero w drugiej połowie dogrywki za sprawą zmienników, którzy mecze w ekstraklasie zaczynają w wyjściowym składzie.

Komplet blisko 1000 widzów, kilkudziesięciu dziennikarzy, transmisja w Polsacie Sport, stadion przyozdobiony bandami ledowymi niczym w ekstraklasie, liczna grupa kibiców Górnika i „młynek” na miarę naszych rozwojowych możliwości – przy Zgody było czuć atmosferę piłkarskiego święta, do którego od pierwszego gwizdka sędziego, mimo braku pauzującego za kartki Daniela Paszka, próbowała dostosować się nasza drużyna. Zabrzanie nie wystawili najsilniejszego możliwego zestawienia. Był co prawda Szymon Żurkowski, ale na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczął Igor Angulo. W wyjściowej jedenastce znalazło się za to miejsce dla naszego wychowanka Konrada Nowaka.

Rozwój zaczął odważnie, na dwójkę napastników, bez wielkiego respektu. Było sporo akcji zaczepnych, stałe fragmenty gry. W 26. minucie sprzed pola karnego fantastycznie kropnął Damian Niedojad i Górnika uratowała tylko świetna interwencja Daniela Bielicy. Trybuny się poderwały z emocji. Z radości z kolei – dosłownie chwilę później. Z rzutu rożnego dośrodkował Seweryn Gancarczyk, a głową piłkę do siatki wpakował Michał Płonka. Za sprawą dwóch byłych zawodników zabrzańskiego klubu Rozwój prowadził w 1/8 finału Pucharu Polski z 14-krotnym mistrzem kraju! Można było przecierać oczy ze zdumienia, bo różnica dwóch klas rozgrywkowych nie była na zmrożonej murawie naszego stadionu widoczna.

Ten stan trwał niestety nie za długo. W 34. minucie świetne zagranie Pawła Bochniewicza z pominięciem drugiej linii wykorzystał Jesus Jimenez, który precyzyjną „główką” nie dał szans Bartoszowi Solińskiemu. Do końca pierwszej połowy podopieczni Marcina Brosza mieli przewagę, ale drugim golem przed przerwą jej już nie udokumentowali.

Na drugie 45 minut goście wybiegli z dwiema zmianami. Kamil Zapolnik i Szymon Matuszek pojawili się na placu gry w miejsce Kondzia Nowaka i Daniela Smugi. W 50. minucie Przemysław Gałecki w ostatniej chwili zablokował w polu karnym Szymona Żurkowskiego. Po kwadransie drugiej połowy mogliśmy mówić o szczęściu. Górnik miał rzut wolny na wprost bramki tuż przed linią pola karnego. Bartosz Soliński obronił uderzenie Marcina Urynowicza, a dobitka Kamila Zapolnika głową okazała się niecelna.

Czas mijał nieubłaganie, a wynik nie ulegał zmianie. W 66. minucie na boisku pojawiła się jedna z gwiazd ekstraklasy – hiszpański snajper Igor Angulo. Tuż po tej zmianie (zastąpił Marcina Urynowicza) szansę miał Rozwój. Po kontrze Przemysław Mońka dograł z lewej flanki, a Mateuszowi Wrześniowi brakło niewiele, by zamknąć tę centrę. Nie zdołał jednak ostatecznie oddać strzału. Zabrzanie odpowiedzieli próbą Szymona Matuszka z ponad 20 metrów, z którą poradził sobie „Solin”. Podobnie było z sytuacyjną „piętką” Angulo w 70. minucie. Kilkadziesiąt sekund później znów mieliśmy szczęście, gdy z 16 metrów minimalnie chybił Żurkowski.

W 73. minucie znów poderwali się kibice Rozwoju. Przemysławowi Gałeckiemu brakło niewiele, by trafić głową po kolejnej świetnej centrze „Gancara” z rożnego. W 76. minucie było blisko, by po raz pierwszy prowadzenie objęli goście. Wjechali w nasze pole karne, ale Angulo minimalnie się pomylił. W 81. minucie groźnie było pod bramką Górnika. Niedojad skorzystał z błędu Michała Koja, obsłużył Mońkę, ale ten uderzył nieczysto i bardzo niecelnie. W 84. minucie zza pola karnego nad naszą bramką kropnął Maciej Ambrosiewicz.

W 88. minucie doszło do historycznej chwili – w zamieszaniu w naszym polu karnym goście reklamowali karnego. Sędzia po jakimś czasie przerwał grę, narysował w powietrzu magiczny prostokąt i pobiegł użyć VAR-u. Po chwili emocji nakazał Kamilowi Łączkowi wrzucić aut boczny i odetchnęliśmy. Sędzia doliczył trzy minuty, które nie przyniosły rozstrzygnięcia. Dogrywka…

Górnik rozpoczął ją bez Szymona Żurkowskiego, którego zluzował Łukasz Wolsztyński. Maecin Brosz wykorzystał tym samym dodatkową czwartą zmianę, przysługującą w dogrywce. Dopiero w 99. minucie padł pierwszy strzał – raz jeszcze swych sił z dystansu spróbował Ambrosiewicz, ale znów piłka poszybowała nad bramką Solińskiego. W 100. minucie w naszym polu karnym doszło do kanonady. Jakoś ofiarnie wybroniliśmy się, a całość zwieńczyła bardzo niecelna próba Adriana Gryszkiewicza. W 105. minucie zabrzanie mogli zakończyć pierwszą część dogrywki mocnym akcentem. Soliński wygrał jednak pojedynek z Angulo.

Przewaga ekstraklasowicza jednak rosła i w końcu nasz blok defensywny padł. W 108. minucie Adam Wolniewicz dośrodkował z prawej strony, a głową do naszej siatki trafił Kamil Zapolnik. Pięć minut później wynik podwyższył Szymon Matuszek. Podobnie jak trzy poprzednie gole, tak i ten padł po strzale głową. Pomocnik zwieńczył centrę Jimeneza z kornera. Górnik wygraną przypieczętował w 120. minucie, gdy Solińskiego z rzutu karnego pokonał Łukasz Wolsztyński.

Do serii rzutów karnych zabrakło nam naprawdę niewiele, 12 minut, ciut szerszej ławki… Im bliżej było końca, tym Górnik przeważał. Piłkarsko, ale przede wszystkim – fizycznie. Dokonując kolejnych zmian, trenerzy Bosowski i Koniarek wpuszczali przecież na boisko juniorów, którzy w komplecie od dłuższego czasu stanowią o naszej ławce rezerwowych. Tanio jednak skóry nie sprzedaliśmy, bo faworyt musiał posłać do boju to, co najlepsze, a i tak nie poradził sobie w regulaminowych 90 minutach. To zmiennicy – Zapolnik i Matuszek – zadecydowali o wyniku. Rozwój zagrał tak, że do tej 113. minuty ani przez chwilę nie zwątpiliśmy w możliwość sensacji i za to dziękujemy. To było bardzo pamiętne, długie popołudnie przy Zgody, które pamiętać będziemy zapewne długo. Z niedosytem, ale też i dumą.

A teraz – byle do wiosny. Do walki o utrzymanie w drugiej lidze wrócimy w pierwszy weekend marca, kiedy to podejmiemy przy Zgody Siarkę Tarnobrzeg. Dziękujemy Wam za ten 2018 rok. Ciekawy, co tu dużo ukrywać!

Protokół meczowy
1/8 finału Pucharu Polski
czwartek, 6 grudnia, godz. 12:15, stadion przy ul. Zgody 28

Rozwój Katowice – Górnik Zabrze 1:4 (1:1, 1:1)
1:0 – 
Płonka, 27 min (głową, asysta Gancarczyk)
1:1 – Jimenez, 34 min (głową, asysta Bochniewicz)
1:2 – Zapolnik, 108 min (głową, asysta Wolniewicz)
1:3 – Matuszek, 113 min (głową, asysta Jimenez)
1:4 – Ł. Wolsztyński, 120 min (karny)

Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Widzów 970 (komplet).

Rozwój Katowice: Soliński – Lepiarz, Gałecki (115. Kamiński), Gancarczyk, Łączek – Lazar (66. Olszewski), Płonka, Kuliński, Mońka – Wrzesień (109. Baranowicz), Niedojad (101. Gembicki).
Rezerwowi: Neugebauer, Kaletka, Wroza.
Trenerzy Marek KONIAREK i Rafał BOSOWSKI.

Górnik Zabrze: Bielica – Wolniewicz, Bochniewicz, Koj, Gryszkiewicz – Smuga (46. Zapolnik), Nowak (46. Matuszek), Ambrosiewicz, Żurkowski (91. Ł. Wolsztyński), Jimenez – Urynowicz (66. Angulo).
Rezerwowi: Loska, Wiśniewski, R. Wolsztyński.
Trener Marcin BROSZ.

Żółte kartki: Kuliński, Gancarczyk.

foto: Tomasz Błaszczyk