– Graliśmy bez czterech podstawowych zawodników. Tę drużynę stać na jeszcze więcej – przekonywał trener Rozwoju Katowice po remisie z wiceliderem tabeli drugiej ligi.
– Z pewnością punkt z Rakowem to jest dla nas mały sukces. Przed meczem brałbym ten punkt w ciemno. W przerwie – tym bardziej. Przeciwnik nas zdominował, był drużyną zdecydowanie lepszą. Raków zaskoczył nas tym, że nie wyszedł trójką obrońców, na co cały tydzień się przygotowywaliśmy. Staraliśmy się realizować założenia, ale o czym tu mówić, skoro w 5. minucie tracimy bramkę po naszym fatalnym błędzie i prowokujemy rywala do tego, by jeszcze bardziej uwierzył w siebie, jeszcze lepiej grał w piłkę? – mówił na konferencji prasowej Tadeusz Krawiec.
– Druga połowa: wiadomo. Rzut karny, 1:1. Chciałem już ten mecz przesądzić na naszą korzyść, dlatego w końcówce wpuściłem drugiego napastnika. Kontrowersyjne decyzje arbitra? Jedna, pozostałych nie widziałem. A już zagranie Czerkasa było niczym z futbolu amerykańskiego. Nie miało nic wspólnego z futbolem i należała się za to czerwona kartka – przekonywał.
Trenera Rozwoju zapytano, czy ma poczucie, że sędzia pomógł w urwaniu faworytowi remisu.
– Sędzia jest osobą, która się myli. Gdybym ja powyliczał błędy, jakie zostały zrobione na naszą niekorzyść, to bylibyście zaskoczeni. Zobaczmy te sytuacje, nie oceniajmy na gorąco, mówiąc, że na pewno się pomylił. Nie róbcie sensacji, że sędzia dał Rozwojowi punkt. Zdobyliśmy bramkę, postawiliśmy się kandydatowi do awansu. Zaczynaliśmy rundę jako 17. drużyna. Stać nas na jeszcze więcej. Walczymy z plagą kontuzji. Nie mogłem desygnować do gry czterech podstawowych zawodników. Z nimi bylibyśmy jeszcze mocniejsi. Cieszymy się z punktu. Jest dla nas bardzo cenny – odpowiadał Krawiec.
foto: Marta Kołodziejczyk