Tomasz Wróbel: Coś się kończy, coś się może zacząć


Trener Rozwoju Katowice o minimalnie przegranym meczu w Myszkowie i bieżących kwestiach.

Jakie refleksje po porażce w Myszkowie, przerywającej naszą passę trzech zwycięstw?
– Za nami bardzo ciężkie spotkanie. Drużyna z Myszkowa zawiesiła nam poprzeczkę bardzo wysoko. Spodziewaliśmy się tego. Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na trudny teren, do rywala seryjnie wygrywającego mecze. Uważam, że to było takie remisowe spotkanie, ale po naszym indywidualnym błędzie straciliśmy bramkę i… serię. W następnym meczu będziemy chcieli rozpocząć kolejną. Skoro coś się kończy, to coś też może się zacząć i tak na to musimy spojrzeć. Zagraliśmy trochę słabszy mecz niż kilka wcześniejszych.

Na gorąco trudno przypomnieć sobie, byśmy stworzyli jakąś klarowną okazję.
– MKS miał ich więcej. Nie ma co zakrzywiać rzeczywistości. Dlatego też wygrał spotkanie. Pamiętajmy, że mamy swoje problemy, jest kłopot z napastnikami, którzy wypadli z przyczyn zdrowotnych. Bardzo poważna kontuzja wyeliminowała Roberta Woźniaka, z pewnymi kwestiami musi uporać się Bartek Chwila. Te zęby, którymi mogliśmy gryźć i zwyciężać, straciliśmy. Szukamy innych rozwiązań, kolejne szanse dostają młodzi chłopcy i nabywają doświadczenia. Czekamy na „Robsona” i „Kuka”, tym razem musimy sobie radzić bez nich.

Nie szukamy tanich wymówek, ale meczu w Myszkowie nie ułatwił nam stan murawy, bo dość szybko zaczęliśmy szukać innego grania niż to typowe dla nas, od bramki, krótkimi podaniami?
– Na co dzień funkcjonujemy na sztucznej murawie. Nie chodzi o usprawiedliwienie, ale na równym boisku gramy inaczej. Mamy swoją filozofię i wiemy, jaką drogą chcemy iść. Dziś nasze plany trochę zostały pokrzyżowane, ale trzeba sobie radzić zawsze. I nawet jeśli nie umiesz meczu wygrać, to spróbuj go zremisować. My tego nie dokonaliśmy.

Jaworzno, Częstochowa, Radzionków, Myszków… Widać, że do czołowych zespołów tej ligi jeszcze nieco nam brakuje, bo nie wywalczyliśmy na tych wyjazdach punktu i strzeliliśmy tylko 1 gola.
– Łatwiej gra nam się u siebie, trudniej na wyjazdach, ale to oczywiste. Rzeczywiście, graliśmy z teoretycznie najmocniejszymi zespołami tej ligi. Zobaczymy, co będzie, gdy przyjdą te teoretycznie łatwiejsze mecze. Chcemy wygrywać wszędzie i ze wszystkimi. Wiemy, nad czym mamy pracować i znamy swoje miejsce w szeregu, swoje mankamenty. Jesteśmy blisko zwyciężania, gramy jak równy z równym, ale brakuje jeszcze tego czegoś, by punktować.

Za nami mecz z drużyną, która na przełomie wieków była firmą. Za tydzień podejmiemy Szombierki, czyli dawnego mistrza Polski. Mimo wszystko chyba całkiem miło gra się w tej lidze, w dodatku będąc w jej górnej połowie.
– Jeśli mamy się mierzyć, to z najlepszymi możliwymi drużynami, firmami. Czeka nas fajny mecz, będziemy chcieli wrócić na drogę zwycięstw. Szombierki może w tabeli są nieco niżej, ale absolutnie na to nie patrzymy. Każdy mecz trzeba wybiegać, wywalczyć punkty. Te spotkania są na styku. Musimy zagrać konsekwentniej w defensywie, unikać błędów, a w przodu jesteśmy w stanie strzelać – mimo braków kadrowych.

foto: slaskisport.tv