Marek Papszun po remisie przy Zgody chwalił swój zespół, a ganił arbitrów.
– Pierwsza połowa przebiegała zdecydowanie pod nasze dyktando. Strzeliliśmy szybko bramkę, później mieliśmy trzy kolejne doskonałe sytuacje. Nie umieliśmy ich wykorzystać, ale graliśmy na tym słabym boisku bardzo dobrze, płynnie. Byłem bardzo zadowolony z gry zespołu.
– W drugiej połowie, niestety, zamiast spoglądać na grę zawodników – który z nich się wyróżnia, kto jest dobry, jakie jest widowisko – sędzia zwrócił uwagę na siebie. Nie chodzi tylko o sytuację, w której podyktował rzut karny; po wślizgu mojego zawodnika sprzed pola karnego. Chodzi też o inne sytuacje. Według mojej opinii, sędziował bardzo tendencyjnie.
– Nie poddaliśmy się jednak i grając 10 na 11 na pewno nie byliśmy gorsi. Szkoda sytuacji. Cóż, taka jest piłka, ludzie popełniają błędy. Chciałbym tylko wierzyć, że nie robił tego celowo, specjalnie. Przejdziemy do porządku dziennego. Jestem zadowolony z gry zawodników, realizacji założeń. Przeszliśmy na trochę inny system, mając problemy kadrowe. Mój zespół jest ambitny, chłopaki chcą grać i dzisiaj to pokazali. Szkoda, że czynniki zewnętrzne trochę – czy bardzo – utrudniły nam odniesienie zwycięstwa i zdobycie trzech punktów, ale tego już nie odwrócimy. Musimy się z tym pogodzić. Dopisujemy punkt i gramy dalej.
foto: Marta Kołodziejczyk