– Nie popadamy w hurraoptymizm – podkreślał Paweł Ściebura po wygranej z Rozwojem.
– Można powiedzieć: w końcu! Udało nam się wygrać mecz i możemy odetchnąć z ulgą. Nie popadamy jednak w żaden hurraoptymizm, a pracujemy dalej, bo znamy nasze miejsce w tabeli i wiemy, jak wiele nam jeszcze brakuje, by wygrzebać się z problemów, w jakie się wpakowaliśmy. Wykorzystaliśmy atut własnego boiska. Mieliśmy plan na ten mecz, który realizowaliśmy od 1 do 90 minuty, a nie – jak poprzednio – tylko przez kwadrans czy pół godziny. Stąd trzy punkty, o których zadecydowały dwa stałe fragmenty gry.
– W drugiej połowie mogliśmy spokojnie kontrolować przebieg gry. Była dobra gra w defensywie i wyprowadzanie szybkich ataków, które mogły zakończyć się trzecią bramką, a ona definitywnie zamknęłaby ten mecz. Chwała chłopakom, że dźwignęli ciężar sześciu porażek i w końcu zdobyli trzy punkty. Mam nadzieję, że one popchną nas dalej do przodu ku lepszej grze.
– Założeniem było nie stracić bramki. W trzeciej lidze słynęliśmy z żelzanej defensywy; szczególnie na naszym boisku, gdzie straciliśmy przez cały sezon chyba tylko sześć bramek. Dziś w końcu nie popełniliśmy żadnego głupiego błędu, dzięki czemu osiągnęliśmy cel, jakim było zwcycięstwo w dzisiejszym meczu.
foto: Tomasz Błaszczyk