Wiceprezydent Bojarun spotkał się z juniorami Rozwoju


Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic, w imieniu własnym, prezydenta Marcina Krupy oraz całego miasta pogratulował wielkiego sukcesu naszym juniorom młodszym, którzy w miniony weekend w barwach AZS UŚ Katowice, czyli klubu współpracującego z Rozwojem, zdobyli w Tychach młodzieżowe mistrzostwo Polski U-17 w futsalu.

– Mam świadomość, że graliście trochę z doskoku, że nie mieliście wcześniej nawet treningu w hali, bo wasze rozgrywki na co dzień toczą się na trawie. Tym większy szacunek dla was. Miasto jest wam bardzo wdzięczne. To wielka radość, że zdobyliście dla Katowic tytuł młodzieżowego mistrza Polski – mówił wiceprezydent Bojarun. Spotkał się z naszymi juniorami w czwartkowy wieczór w restauracji „Food&Ball” Arkadiusza Milika w Galerii Libero, która bardzo godnie podjęła naszych mistrzów wraz z trenerami Kamilem Pągowskim i Grzegorzem Witkiem, prezesem AZS UŚ Aleksandrem Fangorem oraz wiceprezesem Rozwoju Marcinem Nowakiem.

Waldemar Bojarun wspominał z uśmiechem naszym zawodnikom swoje doświadczenia z halowej piłki: jak przed laty grał w jednej drużynie z… Arkadiuszem Milikiem czy zdobywał futsalowe mistrzostwo Polski samorządowców, zdobyte w 2001 roku przez Katowice. Pogratulował osobiście każdemu z naszych juniorów, wręczając drobne upominki od miasta, a my zrewanżowaliśmy się, gdy trener Pągowski przekazał pamiątkowe mistrzowskie medale nie tylko dla wiceprezydenta, ale również prezydenta naszego miasta Marcina Krupy.

Grzegorz Witek rozbawił wszystkich opowiadając, jak wskutek drobnych niedociągnięć formalnych, biorących się z nieznajomości przez naszą ekipę realiów futsalu, jeden z organizatorów nazwał naszą drużynę „Papa Dance”, a już po finale, podczas dekoracji, spotkał się wzrokiem z naszym trenerem.

– My w turniejach eliminacyjnych tak naprawdę uczyliśmy się. Robiliśmy proste błędy, sędziowie odgwizdywali nam źle wykonywane auty, graliśmy po dwa razy w jednej akcji do bramkarza, bo nie wiedzieliśmy, że w futsalu można tylko raz. Podczas finałów takich pomyłek już nie było. Chłopaki – „Barry”, Szymon czy Igor – zapowiadali, że zdobędziemy mistrzostwo. Ogromny szacun, bo przecież dla nas hala była tylko zimową odskocznią od dużego boiska, a sprawili taką niespodziankę – mówił trener Witek.

Aleksander Fangor, prezes AZS UŚ Katowice, przyznał, że mistrzowski tytuł to bardzo zaskakujący wynik, choć spodziewał się dobrego występu swojej drużyny zbudowanej na zawodnikach Rozwoju.

– Znamy ich jakość, popartą w dodatku walorami wolicjonalnymi. Byli niewiadomą dla pozostałych teamów, stricte futsalowych, biorących udział w mistrzostwach. Nasz klub szkoli od podstaw w szeregu dyscyplin, m.in. badmintonie, ale w futsalu tego szkolenia nie ma. W Katowicach króluje piłka duża, trawiasta, która wyczerpuje cały ten piłkarski rynek. Dlatego jako AZS UŚ cenimy sobie współpracę z Rozwojem, którą zaczęliśmy rok temu. Jest duża przychylność władz klubu, by była kontynuowana, a nie jest to oczywiste. W klubach piłkarskich często pokutuje przeświadczenie, że futsal jest kontuzjogenny, nie do końca sprzyja rozwojowi ogólnopiłkarskiemu. A przecież wielu zawodników brazylijskich rozpoczyna od futsalu, jest on też popularny w Hiszpanii czy Portugalii. Tam praktycznie każde dziecko do 12. roku życia gra w hali, kształtując technikę użytkową. To dobra droga, by podnosił się poziom polskiej piłki – przekonywał prezes Fangor.

Młodzieżowe Mistrzostwa Polski U-17 w futsalu zaczęliśmy od turniejów eliminacyjnych: 27 listopada w Wilkowicach, 18 grudnia w hali na Giszowcu, 22 stycznia w gliwickiej Sośnicy, aż po 11-12 lutego i finały w Tychach.

W eliminacjach nasz zespół notował wyniki: 5:0 z Rekordem II Bielsko-Biała, 4:2 i 2:3 z GLKS-em Wilkowice, 5:0 z Clearexem Chorzów, 3:3 z GSF Gliwice, 6:2 z Zaborzem Zabrze, 4:1 z Sośnicą Gliwice oraz 6:2 z Pogonią Imielin. Fazę grupową turnieju finałowego zaczęliśmy od 1:1 z Constactem Lubawa, potem pokonując 5:2 GKS Futsal Nowiny i 5:1 Pogoń-Sokół Lubaczów, by w ćwierćfinale uporać się z Rekordem Bielsko-Biała 2:0, w półfinale – znów z GLKS Wilkowice 5:1, a w wielkim finale 7:2 z Red Dragons Pniewy.

MVP mistrzostw Polski został wybrany Olaf Baranowicz, a prócz niego zespół trenerów Kamila Pągowskiego i Grzegorza Witka stanowili: Teodor Madaj, Wojciech Świerczyński, Maciej Trzeciak, Mateusz Zdebel, Mateusz Rzeszowski, Marcel Kołodziej, Kamil Frankiewicz, Igor Rogowski, Szymon Jarek, Jan Ludwig, Tomasz Semik, Maciej Buba, Piotr Kowalczyk.

– Dzięki gościnności „Food&Ball” czwartkowy wieczór był dogrywką do finałów. W obecności pana wiceprezydenta Bojaruna podziękowaliśmy sobie, pogratulowaliśmy sukcesu, powspominaliśmy ten weekend. Fajny epilog do zaskakującej historii, która się wydarzyła. To miał być tylko przerywnik od treningów, a skończył się zdobyciem mistrzostwa Polski. W finałach z każdym kolejnym meczem emocje rosły, podchodziliśmy do tego już inaczej niż na początku. Chłopcy z dużej piłki bez specjalnego przygotowania pod halowe zawody zaprezentowali umiejętności wystarczające na tyle, by zdobyć tytuł, czego im gratulujemy – podsumował Marcin Nowak, wiceprezes Rozwoju Katowice, a na pamiątkę ze spotkania zostanie m.in. wspólne zdjęcie z wiceprezydentem Bojarunem oraz okazałym pucharem, trzymanym przez Igora Rogowskiego.