W sobotnie popołudnie przy Zgody nasz zespół podejmie beniaminka z Poznania, plasującego się w stawce raptem „oczko” wyżej.
Rozwój wciąż znajduje się na dnie drugoligowej tabeli. Ostatnio jednak dla naszej drużyny jakby zza chmur zaczęło nieśmiało wychodzić słońce. Na przestrzeni czterech poprzednich kolejek poniósł tylko jedną porażkę – z liderem w Opolu – a ponadto zanotował wygraną z Polonią Bytom oraz remisy z Polonią Warszawa i Olimpią Elbląg. Pierwszy raz tej jesieni zdołał też w końcu osiągnąć serię – ha, jak to dziwnie brzmi – dwóch spotkań zakończonych zdobyczami, jakimi były pojedyncze punkty urywane warszawskiemu i elbląskiemu beniaminkowi.
– Ktoś może powiedzieć, że teraz przed nami mecz o przysłowiowych „sześć” punktów, ale takich spotkań czeka nas jeszcze w tym roku pięć – mówi trener Mirosław Smyła. – W naszej sytuacji, kiedy nadal jesteśmy czerwoną latarnią tabeli, możemy się pocieszać sposobem gry, jakością, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Liczą się punkty. Trzeba w każdym meczu walczyć o brak porażki, bo mamy ich na swoim koncie za dużo. W Elblągu jeden z kibiców zaczepił mnie i powiedział: „jak wy ładnie w piłkę gracie”, ale przerabialiśmy to już w pierwszej lidze. Chcę więc punktów i wręcz ich żądam. Wierzę, że najgorsze mamy już za sobą. W sobotę będziemy walczyć jak lwy, bo nic innego nam nie zostało. Wcześniej czuliśmy słabość. A teraz – że brakuje jedynie tej kropki nad „i”.
W sobotnie popołudnie przy Zgody czeka nas mecz na szczycie „odwróconej” tabeli. Rozwój jest ostatni, Warta Poznań – przedostatnia. Beniaminek zgromadził 13 punktów, czyli o dwa więcej od nas. Poprzednie zwycięstwo „Zieloni” odnieśli 30 września – na Śląsku, bo w Rybniku, wskutek czego pracę w ROW-ie 1964 stracił nasz były trener Dietmar Brehmer. Potem były dwie porażki (Siarka, Radomiak) i bezbramkowy remis z Puszczą.
– Przeciwnik jest, gdzie jest. Można do tego różnie podchodzić, ale nie muszę chyba mówić, że nie stać nas, by kogokolwiek lekceważyć czy mówić czegoś złego, skoro sami jesteśmy na dnie. Jedno jest pewne: Warta ma niesamowicie opracowane stałe fragmenty gry. Mamy tego świadomość, dlatego wierzę, że zawodnicy będą odpowiedzialni. Rywale będą chcieli coś udowodnić, sama nazwa klubu zobowiązuje, mecz będzie ciężki. Podobnie jak my, walczą o „sześć” punktów, złapanie większego spokoju w klubie i trochę oddechu. Stawka naprawdę jest duża – nie kryje Mirosław Smyła.
Po raz ostatni Rozwój mierzył się z Wartą w sezonie 2013/14. Oba zespoły należały wtedy do czołówki ówczesnej drugiej ligi zachodniej. Przy Zgody wygraliśmy po golu Macieja Wolnego w doliczonym czasie gry, w Poznaniu ulegliśmy 2:3, tracąc kluczową bramkę również w samej końcówce. Po sezonie „Zieloni” nie otrzymali licencji i przez dwa sezony grali w trzeciej lidze kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej, którą wygrywali. Raz nie przebrnęli jednak baraży (1:2 i 0:1 z Polonią Bytom). Wyszło za drugim podejściem (pamiętne – z różnych względów – 2:3 i 1:0 z Garbarnią Kraków).
Nasz sztab szkoleniowy ma komfort wyboru składu i meczowej „osiemnastki”. Treningi z zespołem podjęli już nawet rekonwalescenci Wojciech Król i Bartosz Soliński, choć na ich powrót do walki o ligowe punkty trzeba jeszcze będzie poczekać.
Rozwój Katowice – Warta Poznań
15. kolejka II ligi
sobota, 29 października, godz. 15:00, stadion przy ul. Zgody 28
Sędziuje: Paweł Kantor (Dębica)
foto: Marta Kołodziejczyk