19-letni wychowanek Rozwoju Katowice po powrocie z wypożyczenia do Polonii Łaziska Górne zamierza zrobić wszystko, by wreszcie zaistnieć w drugiej lidze.
Jeśli po trzech tygodniach okresu przygotowawczego można w ogóle pokusić się o wskazanie pierwszych wygranych zimy w Rozwoju, to z pewnością do miana jednego z nich aspiruje Bartosz Nowotnik. Ofensywny pomocnik, który w tym roku skończy 20 lat, bardzo pozytywnie zaprezentował się w sparingu z GKS-em Tychy, a tydzień później strzelił nawet gola Garbarni Kraków.
– Bramka sama w sobie cieszy. Szkoda tylko, że mecz zakończył się naszą porażką, bo zawsze ma się nadzieję na więcej. Trudno jednak odbierać miarodajnie te wyniki. Mamy za sobą ciężki okres, trenowaliśmy po dwa razy dziennie, więc w sobotę podczas gry było więcej „ciężarów” niż zabawy. Moja postawa? Nie jestem od tego, by siebie oceniać, to rola trenerów. Ja ze swojej strony robię wszystko, by było jak najlepiej – przyznaje Nowotnik.
To już ponad cztery lata, odkąd – w grudniu 2012, jako 15-latek – zadebiutował w sparingu pierwszej drużyny, prowadzonej wówczas przez Mirosława Smyłę. Ten oficjalny debiut zaliczył niespełna rok później, za Dietmara Brehmera. Łącznie w drugiej lidze zaliczył 11 występów. W czerwcu dorzucił jeden na zapleczu ekstraklasy, w meczu z GKS-em Bełchatów przy Bukowej. Jesień spędził na wypożyczeniu w czwartoligowej Polonii Łaziska Górne.
– Nie był to łatwy okres. Ze zdrowiem było „w kratkę”. Wierzę jednak, że najgorsze już za mną. Wróciłem z Polonii mocniejszy, przede wszystkim psychicznie. Nie mam już 15 lat i wiem, o co gram. Zrobię wszystko, by walczyć o miejsce w jedenastce. Wiosną zobaczymy, co z tego wyjdzie – mówi wychowanek Rozwoju.
Szansa na występy – w roli ofensywnego pomocnika – faktycznie się przed nim otwiera. Do Jagiellonii Białystok po (skróconym) okresie wypożyczenia wrócił jeszcze w grudniu Mateusz Ostaszewski, czyli jesienią – jeden z podstawowych w naszej drużynie młodzieżowców. Nowotnikowi ten status przysługiwać będzie jeszcze przez półtora sezonu.
– Problemem Nowotnika były w przeszłości kontuzje. Oby więc teraz go omijały. Widać, że chłopak ma papiery na granie, jest bardzo uzdolniony. Pozostaje właśnie ta kwestia, czy nie przytrafi mu się jakiś uraz, który wyeliminuje go z treningów i meczów na dłużej. Wierzę, że nic złego się nie zdarzy i Bartek okaże się zawodnikiem, z którego Rozwój będzie miał pożytek – podkreśla Tadeusz Krawiec, trener drużyny z ul. Zgody 28.
Sam „Novo” mówi nam, że nie wywiera na sobie presji. – Nie myślę o najbliższej rundzie w kategoriach jakiegoś ostatniego dzwonka, choć jasne, że fajnie byłoby wreszcie zacząć regularnie grać. Wcześniej albo nie dopisywało zdrowie, albo nie było formy. Tu to, tu tamto… Nie wymagam od siebie, że muszę odpalić już, teraz, natychmiast, ale chciałbym wreszcie zaistnieć w tej drugiej lidze. Zrobię wszystko, by tak było. Zmieniło się moje podejście do tego, co wokół treningu. Wspomnę choćby o rolowaniu mięśni. To niby proste rzeczy, ale gdy po treningu się rozciągniesz, to naprawdę to pomaga. Na pierwszym miejscu jest jednak odżywianie, które się u mnie zmieniło. To podstawa – zauważa urodzony w 1997 roku pomocnik.
foto: Szymon Kępczyński