Kapitan „Stalówki”: Jeszcze nie mamy wakacji!


Przed niedzielnym meczem ze Stalą Stalowa Wola pogadaliśmy z Bartoszem Sobotką, który dwukrotnie – wiosną 2011 roku oraz w latach 2016-17 – reprezentował barwy naszego klubu. – Dla Rozwoju to najważniejszy dotąd mecz w sezonie – przyznaje 27-letni lewy obrońca.

Pokonując w środę Olimpię Elbląg, matematycznie zapewniliście już sobie utrzymanie. Była impreza?
– Jaka tam impreza, co tu świętować… Utrzymanie to z pewnością nie powód ku temu, a awansu przecież nie wywalczyliśmy. Na pewno nie pojedziemy do Katowic ze świadomością, że mamy już wakacje. Celem jest pełna pula punktów.

Jesteście zadowoleni z tego sezonu?
– Cel, jaki został nam wyznaczony, zrealizowaliśmy. Cieszymy się, że do tych czterech ostatnich kolejek możemy już przystąpić z mniejszym stresem, ale wszyscy mieli świadomość, że górna część tabeli jest spokojnie w naszym zasięgu. Nasz cel jest taki, by zakończyć sezon jak najwyżej.

Był moment, w którym wierzyliście w awans?
– Był. Gadaliśmy w szatni, że może będziemy taką drugą Garbarnią… Każdy marzył, by podłączyć się do walki o najwyższy cel. Zabrakło nam jednego-dwóch meczów, w których nie zagraliśmy na swoim poziomie, dlatego wyszło jak wyszło. Mamy 44 punkty, zostały nam cztery mecze, chcemy zdobyć ich jak najwięcej, by zakończyć ten sezon z uśmiechem na twarzy. Trzeba też pamiętać, że praktycznie od dwóch lat gramy na wyjazdach, domowe mecze rozgrywamy w Boguchwale, którą od Stalowej Woli dzieli trochę kilometrów.

W klubie mówi się o tym, kiedy wrócicie do siebie?
– Miejmy nadzieję, że już w przyszłym sezonie zaczniemy grać na nowym stadionie. To będzie dla Stalowej Woli duża sprawa. Obiekt rośnie, ten kompleks będzie wyjątkowy, bardzo ładny. Może nie wrócimy tam na początek ligi, ale wierzę, że w połowie sezonu rozegramy tam pierwszy mecz.

W „Stalówce” wyrobiłeś sobie pozycję. Przyzwyczaiłeś się już do kapitańskiej opaski?
– To mnie napędza, możliwość wyprowadzania zespołu na boisko daje zastrzyk energii, ale… opaska przecież nie gra.

Jak z twoim kontraktem?
– Kończy się w czerwcu. Jakieś propozycje się pojawiają, ale to Stal ma pierwszeństwo. Co będzie? Zostawiam to sobie na ostatni moment, po lidze. Jeszcze trochę grania przed nami, nie chcę zaprzątać sobie głowy. Z działaczami rozmawiam na bieżąco o różnych sprawach. O tych związanych z moją przyszłością – również. Najpierw zróbmy jednak swoją robotę, a potem będzie można siąść sobie przy kawie.

W waszym zespole gra też inny zawodnik, którego pamiętamy z Rozwoju, czyli Michał Trąbka. Mocno się rozwinął?
– Uważam, że tak. „Trąbi” wzmocnił się piłkarsko – i to znacznie. Gdy Michał grał w Rozwoju, było widać po nim potencjał. Teraz nabrał pewności siebie. Życzę mu jak najlepiej, w tym sezonie gra naprawdę dobrze.

Papiery na wyższą ligę?
– Zdecydowanie!

Czego spodziewasz się po niedzielnym meczu?
– Już rozmawiałem z chłopakami z Katowic. Na pewno będzie to bardzo ciężki mecz. Dobrze znam drużynę Rozwoju. Wiem, że gra nawet więcej niż o życie. Dla chłopaków to chyba najważniejszy mecz w tym sezonie. Będzie bardzo trudno, Rozwój u siebie jest groźny, ale my mamy swoje założenia. Przyjedziemy do Katowic powalczyć i mam nadzieję, że uda się wygrać. W środę też zdawaliśmy sobie sprawę, że do Boguchwały przyjeżdża rywal mocno sprężony, czyli Olimpia Elbląg. Zamierzaliśmy zmazać plamę z Grudziądza, gdzie mecz nam nie wyszedł. I tę plamę zmazaliśmy. Byliśmy dużo lepsi od elblążan, zasłużenie wygraliśmy. A Rozwój… Spędziłem w tym klubie trochę czasu i fajnie byłoby, gdyby się utrzymał. Kalendarz macie niezły. Można wręcz powiedzieć, że w tej walce na dole tabeli to wy rozdajecie karty.

Rozwój Katowice – Stal Stalowa Wola
31. kolejka II ligi
niedziela, 28 kwietnia, godz. 16:00, stadion przy ul. Zgody 28

Sędziuje: Paweł Horożaniecki (Żary).

foto: Tomasz Błaszczyk