Wywalczony, a następnie wykorzystany przez Patryka Gembickiego rzut karny w trzeciej minucie doliczonego czasu gry przesądził o drugim w sezonie wyjazdowym zwycięstwie naszej drużyny.
Nic dwa razy się nie zdarza? Nie z Rozwojem! Miesiąc temu wygraną w Świętochłowicach zapewniliśmy sobie dzięki bramce Patryka Gembickiego z doliczonego czasu gry. W Ornontowicach historia się powtórzyła. Upływała trzecia z dorzuconych przez arbitra minut, gdy Cezary Ziarkowski zagrał do „Czesia”, nasz napastnik przedarł się w pole karne, a tam sfaulował go Kevin Rocki. Gospodarze nawet nie protestowali. Sam poszkodowany podszedł do ustawionej na 11. metrze piłki i pewnym strzałem w dolny róg posłał ją do siatki. Sędzia nie wznawiał już gry, gwizdnął po raz ostatni. Mogliśmy świętować szóstą w sezonie, a drugą wyjazdową wygraną!
Choć odnieśliśmy ją rzutem na taśmę, to nie boimy się napisać, że w zupełności zasłużenie. Nasza młoda drużyna, stanowiona w większości przez młodzieżowców czy wręcz juniorów, zaliczyła bardzo dojrzały występ. Częściej przejmowała inicjatywę, dłużej utrzymywała się przy piłce, stworzyła groźniejsze sytuacje. Dość powiedzieć, że Gwarka dwukrotnie od straty gola ratowała poprzeczka, którą obijali Gembicki i Oliwier Kwiatkowski.
W ataku cierpliwie pracowaliśmy na swoje szanse, a w tyłach jako zespół graliśmy odpowiedzialnie, czujnie, de facto nie pozwalając miejscowym na oddanie celnego strzału . Nie oznacza to jednak wcale, że Bartosz Golik był bezrobotny, bo bardzo pewnie interweniował na przedpolu – czy to piąstkując, czy wyłapując piłkę – po wielu stałych fragmentach gry egzekwowanych przez Gwarka. Udowodniliśmy, że nie przez przypadek mamy czołową defensywę tej ligi, tracącą więcej goli jedynie od lidera z Częstochowy.
Z punktowaniem na wyjazdach Rozwój ma problem, odkąd zameldowaliśmy się w rozgrywkach IV ligi śląskiej, ale trudno nie zauważyć, że wszystko zmierza ku lepszemu. Na boiskach topowych zespołów tych rozgrywek – w Częstochowie, Radzionkowie, Myszkowie czy Jaworznie – jeszcze ciut-ciut nam brakuje. U solidnych przedstawicieli środka tabeli, za jakiego uchodzi Gwarek – gdzie spotkaliśmy się z miłym przyjęciem, niezłą murawą, schludnym budynkiem klubowym – jesteśmy w stanie punktować. To ważne, bo jesienią jeszcze 3 z 4 pozostałych meczów zagramy na obcych boiskach, a na „Kolejarzu” podejmiemy już tylko Unię Kosztowy. Za tydzień wyjazd do Siewierza.
Jedyne, co mocno zmartwiło, to uraz Michała Flaka. Zagrał niewiele ponad 20 minut, po faulu Jakuba Zdrzałka doznał kontuzji barku i musiał pojechać do szpitala, a na boisku zastąpił go Cezary Ziarkowski. Michu, wracaj do zdrowia! Szkoda, że nie mogłeś cieszyć się w Ornontowicach z nami!
Protokół meczowy
11. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 16 października, godz. 15:00, stadion w Ornontowicach, ul. Zwycięstwa 7b
Gwarek Ornontowice – Rozwój Katowice 0:1 (0:0)
0:1 – Gembicki, 90+3 min (karny po faulu Rockiego na Gembickim)
Sędziował: Łukasz Jakubski (Żory). Widzów: 100.
Gwarek Ornontowice: Opiela – Mizera, Majeranowski, Steuer, Rocki – Kasprzyk, Boczar (72. Jedyński) – Kowalik (81. Miłek), Lewandowski (90. Stosiek), Gogatiszwili – Zdrzałek (71. Raczyński).
Rezerwowi: Spałek, Błaszczyk, Mazur.
Trener Łukasz BILIŃSKI.
Rozwój Katowice: Golik – Gasz (82. Holeczek), Barwiński, Skroch – Kaletka (84. Czenczek), Ciszewski, Zielonka, Wroza, Flak (23. Ziarkowski) – Kwiatkowski, Gembicki.
Rezerwowi: Cieślik.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Żółte kartki: Boczar, Rocki, Lewandowski – Kaletka.
foto: slaskisport.tv