Igor się rozstrzelał. „Miszek mówił, że się napatrzyłem”


Igor Rogowski wpisywał się na listę strzelców w derbach z Podlesianką oraz zwycięskim starciu z Ruchem Radzionków. Koledzy z szatni już żartowali, że jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie przygotować mema ze śmiercią na wzór tego, jakiego wrzuciliśmy na naszego Facebooka przed rokiem dla Michała Flaka.

„Michu”, występujący na lewym wahadle, czyli tej samej pozycji, co Igor, dziś jest zawodnikiem trzecioligowego LKS-u Goczałkowice, a w sobotę był przy Asnyka i gratulował Rozwojowi wygranej.

„Miszek” powiedział mi, że przez rok, stawiając pierwsze kroki w czwartej lidze, napatrzyłem się na jego grę i ten rok patrzenia teraz skutkuje. Miał serię 6 bramek w 7 kolejkach. Ja oczywiście wierzę w to, że da się ją powtórzyć, ale warunkiem jest ciężka praca – mówi z uśmiechem Igor Rogowski.

Jego bramka dała nam prowadzenie w spotkaniu z „Cidrami”, które podwyższyliśmy za sprawą Maksymiliana Zielińskiego, dowożąc pełną pulę do końcowego gwizdka. – Przeważaliśmy, ale było ciężko. W drugiej połowie Ruch nas przycisnął. Na szczęście podołaliśmy temu i utrzymaliśmy korzystny dla nas wynik – przyznaje junior Rozwoju.

Nasz zespół w sobotę przełamał się po serii czterech porażek. – Było nam ciężko, ale całą drużyną wierzyliśmy, że w końcu przerwiemy tę złą passę, wjedziemy na dobre tory. Wygraliśmy mecz u siebie i teraz trzeba się starać pójść za ciosem. Różnice w tabeli nie są duże, do końca rundy zostało jeszcze trochę grania, dlatego musimy dać z siebie wszystko i szukać jak największej liczby punktów – mówi Igor, który w tym sezonie ma już na koncie 2 gole i 2 asysty.

Tak trzymać!