Mirosław Smyła: wzięli to za pysk i trzymają solidnie


smyla-gryf-pawlak-mk-news

Trener Rozwoju Katowice po wygranej z Gryfem Wejherowo chwalił drużynę za poprawę gry w defensywie.

– Dziękuję za gratulacje. Jeżeli wcześniej krytykowaliśmy zespół za grę w defensywie, to teraz można powiedzieć, że stara gwardia – Kopczyk, Gałecki, Domański na „szóstce”, Mielnik, Kowalski – wzięła to za pysk i trzymała solidnie. W czterech ostatnich meczach straciliśmy dwie bramki; obie z rzutów karnych. To też świadczy o tym, że jakość gry w obronie wzrasta.

– Co do meczu: pierwsza połowa faktycznie była trochę zachowawcza, bojaźliwa, bo tabela jednak przeraża i powoduje, że chwilami nogi są splątane. Strzeliliśmy jednak szybko gola i wydawało się, że będziemy chcieli dołożyć drugiego. Bezpieczeństwo było jednak na pierwszym miejscu.

– W tym fragmencie gry młody Ostaszewski nie był do końca sobą. W przerwie w szatni porozmawialiśmy, chłopak podjął wyzwanie i zrobił bardzo dużą różnicę. Szczególnie to dogranie wewnętrzną częścią stopy do Tomka Wróbla, który wyszedł sam na sam, było majstersztykiem.

– W drugiej połowie ta gra była zupełnie inna. Dużo sytuacji, możliwości strzelenia bramki… Tylko ta skuteczność mogła być lepsza. Zamiast przy 2:0 zdobyć trzecią, dostajemy na 2:1 i mogła zrobić się nerwówka, ale szybko to odrobiliśmy i wszystko było pod kontrolą. Młodzież pojawiła się na boisku, można było ją ogrywać.

– Piłka nożna ma to do siebie, że trzeba być czujnym przez 90 minut. Nie można nawet na chwilę się rozluźnić. Wierzę, że doświadczenie z tego meczu będzie procentowało w przyszłości. Mamy trzy punkty, trzy gole, jest radość. Przed nami tydzień pracy, by przygotować się do ostatniego meczu u siebie z Legionovią.

foto: Marta Kołodziejczyk