Trener Rafał Bosowski po porażce grającego w mieszanym juniorsko-czwartoligowym składzie Rozwoju z GKS-em II Katowice w finale podokręgowego Pucharu Polski.
– Zdaję sobie sprawę, że wiele osób dziś rozczarowaliśmy, ale jako Rozwój Katowice mamy swoją filozofię i musimy każdy krok planować ze sporym wyprzedzeniem. Dzisiaj o godzinie 11:00 podstawowa grupa IV-ligowej drużyny, mająca jeszcze przed sobą do rozegrania 19. mecz w tej rundzie o punkty, odbyła trening. Chcieliśmy wygrać Puchar Polski, zrobiliśmy ku temu wszystko, ale nie chcieliśmy kłaść na szali ich zdrowia. Poza tym pamiętajmy, że ten finał wywalczyli sobie chłopcy grający w Pucharze Polski od 1/8 finału. Nie byłoby uczciwe, gdybyśmy teraz kombinowali. Ekipa trenera Pągowskiego z ligi A1 U-19 tymi czterema pucharowymi meczami zdobyła coś więcej niż pojedynczy puchar. Zebrała doświadczenie, a dla nas był to fajny przedzimowy przegląd ku temu, by ci chłopcy mogli postawić kolejny krok, dołączać do seniorskiej piłki.
– Fajnie. że są takie kluby jak Rozwój z taką filozofią i stwarzające możliwość rozwoju dla młodych chłopaków. Wszędzie słyszymy: to supersprawa, że tak działamy. Ale musimy sobie zadać pytanie, dlaczego takich klubów jest tak mało, aby wprowadzać w sposób najbardziej bezbolesny chłopaków z piłki juniorskiej do seniorskiej. I tutaj robi się problem. Młodzi chłopcy muszą gdzieś popełniać błędy. Musisz mieć wkalkulowane, że mentalnie nie dają rady, przegrają fizycznie. Musisz swoje trenerskie, klubowe ego schować do kieszeni i czasem przegrać – tak, jak dzisiaj finałowy mecz pucharu. Każdy klub musi mieć swoje priorytety, a trener musi być wykonawcą tej filozofii. Bardzo się cieszę, że mogę w tym uczestniczyć.
– Wierzę, że mimo dzisiejszej porażki zyskaliśmy coś ważniejszego dla Rozwoju chłopaków. Ciut starsi, którzy dzisiaj mieli trening, doskonale to rozumieją. Wiedzą, co robimy dla młodszych, bo sami byli prowadzeni taką samą drogą. Dzięki takiej pracy wychowaliśmy naprawdę wielu fajnych zawodników. Kiedyś robiliśmy to na poziomie drugiej ligi, teraz w nowej rzeczywistości w czwartej.
– Z tej drogi nie schodzimy, bo tak muszą działać te mniejsze kluby dla tych większych – i dla siebie, żeby istnieć. Może kiedyś damy radę pogodzić wprowadzanie młodych z awansami i wygrywaniem prestiżowych meczów. Dzisiaj jednak musimy działać w trzech płaszczyznach. Chcemy wygrywać w IV lidze i mamy swoje marzenia. Dać możliwość rozwoju chłopaków w wyższych ligach – bo jest nimi ogromne zainteresowanie – i wprowadzić swoich wychowanków do gry w seniorach. Powtórzę: może kiedyś damy radę to pogodzić, bo żadna z tych trzech rzeczy nie uda się bez tej pierwszej i drugiej.
– Zespół GKS-u był silniejszy fizycznie. Nie dopuszczał nas do sytuacji. My próbowaliśmy, ale brakowało konkretów, zdecydowania. Gratuluję Gieksie zdobycia pucharu i życzę jak najlepszego reprezentowania naszego katowickiego podokręgu już na szczeblu Śląskiego ZPN.
– Pracujemy dalej, by w sobotę dać z siebie maksa i meczem ze Spójnią Landek zamknąć tę rundę oraz cały 2024 rok.