W sobotni wieczór nasza drużyna zmierzy się na wyjeździe z MKS-em w meczu dwóch przedstawicieli strefy spadkowej tabeli drugiej ligi, którzy do tej pory zgromadzili solidarnie po 7 punktów, odnosząc po jednym zwycięstwie.
Zarówno Rozwój, jak i MKS, sezon rozpoczął od wysokiej wyjazdowej porażki (odpowiednio 1:3 w Poznaniu i 1:5 w Jastrzębiu). Zarówno Rozwój, jak i MKS, w drugiej kolejce odniósł domowe zwycięstwo ze spadkowiczem z pierwszej ligi (2:0 z Wisłą Puławy i 1:0 ze Zniczem Pruszków). Zarówno Rozwój, jak i MKS, od tamtej pory zdobył raptem 4 punkty za remisy, przegrywając ponadto trzy mecze, a wygranej oczekując od pierwszego weekendu sierpnia. Wspólnych mianowników katowicko-kluczborskich nie brakuje, sytuacja obu zespołów w tabeli jest trudna, dlatego ranga zaplanowanego na sobotni wieczór spotkania jest wysoka.
– W środę na gorąco po porażce z Legionovią przeprowadziliśmy między sobą męską rozmowę. To trudny dla nas czas, ale nie z takich opałów Rozwój wychodził. Zła karta musi się w końcu odwrócić, nasza niemoc strzelecka i defensywna musi dobiec końca. Tracimy bramki po indywidualnych błędach, na co na takim poziomie nie możemy sobie pozwolić. Odcinamy jednak grubą krechą nasze poczynania w ostatnich spotkaniach. Zostawiamy to z tyłu i do Kluczborka jedziemy po zwycięstwo – podkreśla Bartosz Jaroszek, obrońca drużyny z ul. Zgody 28.
W minionym tygodniu zmarnowaliśmy szansę wyjścia ze strefy spadkowej, w dwóch domowych meczach – z Gwardią Koszalin (0:0) i Legionovią (0:2) – zdobywając zaledwie punkt, nie strzelając gola i marnując dwa rzuty karne. W środę spośród drugoligowców zaległości odrabialiśmy tylko my i legionowianie. MKS w tym czasie mógł „lizać rany” po klęsce poniesionej w ubiegłą sobotę w Tarnobrzegu (0:4 z Siarką). U siebie zespół z Opolszczyzny jeszcze nie poniósł z kolei porażki (wygrana i 3 remisy), ale dwukrotnie mógł czuć się w zasadzie tak, jakby schodził z murawy pokonany. W spotkaniach z Wisłą Puławy i Garbarnią Kraków bramki na 1:1 tracił w samej końcówce.
Po spadku z zaplecza ekstraklasy w zespole doszło do sporych zmian, a ci zawodnicy, którzy pozostali i mieli ciągnąć ten „wózek” – jak Adam Orłowicz i Michał Kojder – leczą przewlekłe kontuzje. By rozładować napięcie, trener Andrzej Konwiński w ostatnich dniach zabrał swoich zawodników do… kina.
Bartosz Jaroszek: – Na pewno czeka nas mecz pod napięciem, ale czas skupić się tylko i wyłącznie na sobie, swojej grze, swoich atutach, wyeliminowaniu błędów. Nie zastanawiać się, czy Kluczbork jest w strefie spadkowej, czy ma kłopoty organizacyjne lub jakiekolwiek inne. Potrzebujemy punktów jak tlenu, ale – z drugiej strony – nasze położenie w tabeli nie jest na tyle patowe, by zwieszać głowę i poddawać się. To ważny mecz, najważniejszy jak dotąd w sezonie. Zrobimy wszystko, by wrócić do Katowic z trzema punktami.
Poprzednio z MKS-em mierzyliśmy się w sezonie 2015/16, gdy wspólnie przysługiwał nam status beniaminka pierwszej ligi. Oba te mecze rywale wygrali 1:0 po bramkach Rafała Niziołka z – co tu dużo kryć – dość kontrowersyjnych rzutów karnych.
W sobotę zagramy bez Marcina Kowalskiego. Nasz lewy obrońca i kapitan w środę z Legionovią ujrzał czwartą w sezonie żółtą kartkę i musi pauzować.
Dodajmy jeszcze na koniec, że ostatnią wyjazdową wygraną odnieśliśmy w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu w Wejherowie. Tej jesieni przywieźliśmy jedynie po „oczku” z Tarnobrzegu i Rybnika, przegrywając w Poznaniu, Radomiu oraz Bełchatowie. Do… sześciu razy sztuka?
MKS Kluczbork – Rozwój Katowice
10. kolejka II ligi
sobota, 23 września, godz. 19:00, Stadion Miejski w Kluczborku, ul. Sportowa
Sędziuje: Paweł Kukla (Kraków)
foto: Michał Chwieduk