Mimo prowadzenia, ulegliśmy liderowi tabeli, drugiego gola tracąc w 89. minucie.
Do meczu z najlepszym na przestrzeni pierwszych dziewięciu kolejek drugoligowcem przystąpiliśmy osłabieni brakiem nie tylko Tomasza Wróbla, ale też Przemysława Gałeckiego i Bartosza Golika. W wyjściowym skłądze wybiegł młodzieżowiec Daniel Kaletka, a między słupkami po raz pierwszy w tym sezonie ujrzeliśmy Bartosza Solińskiego.
W wielu fragmentach pierwszej połowy było widać, kto jest liderem tabeli, a kto plasuje się w strefie spadkowej i szuka przełamania po trzech z rzędu porażkach. Nie oznaczało to jednak, że Rozwój dał za wygraną. To nasz zespół w 21. minucie objął prowadzenie – w dodatku po naprawdę ładnej akcji, zwieńczonej centrą Kamila Łączka z lewego skrzydła i uderzeniem Michała Płonki z pierwszej piłki, po którym grudziądzki golkiper nie miał nic do powiedzenia.
Wynik 1:0 utrzymał się niestety tylko przez niespełna kwadrans, bo Olimpia wzięła się do pracy i zaczęła wyraźnie przeważać. Wyrównująca bramka była tyleż piękna – sytuacyjny strzał Piotra Witasika z powietrza pod poprzeczkę – co wyniknęła z przypadku, bo nasi zawodnicy długo i bez skutktu próbowali wyekspediować piłkę z dala od pola karnego. Nawet po wyrównaniu, goście aż do przerwy nie zdjęli już nogi z gazu i zamykali Rozwój na jego połowie. Podopieczni trenerów Bosowskiego i Koniarka mogli tylko czyhać na kontry, ale nie byli już w stanie stworzyć zagrożenia. Zwiastowało to trudne chwile w drugiej połowe…
Z szatni wybiegliśmy z jedną zmianą. Za Kaletkę pojawił się Damian Niedojad, który został ustawiony tradycyjnie na szpicy, a na prawe wahadło powędrował Przemysław Mońka, by powstrzymywać aktywnego Agvana Papikijana. Wystarczyło 48 sekund drugiej połowy, by… grudziądzanie oddali dwa celne strzały. Poradził sobie jednak z nimi bez większego trudu Soliński.
Gra wyrównała się i drużyny nie wypracowywały raczej klarownych okazji. W 61. minucie świetnie z dystansu uderzył Damian Ciechanowski, ale jeszcze lepszą interwencją błysnął nasz bramkarz, odbijając piłkę na korner. My odpowiedzieliśmy centrą Września i strzałem Płonki. Wyglądało to podobnie jak przy bramce, przy czym wykończenie tym razem było już dużo niższej klasy i piłka minęła cel. Rozwój toczył z liderem zacięty bój, a im bliżej było końca, tym to my bylśmy coraz groźniejsi. Atakowaliśmy, wchodziliśmy w pole karne, ale brakowało ostatniego dogrania.
W 89. minucie stało się nieszczęście. Goście wywalczyli rzut wolny blisko narożnika naszego pola karnego. Dośrodkował Mateusz Marzec, piłka nie została przez nikogo przecięta i wpadła do siatki. Wielki, wielki żal… Przynajmniej punkt z liderem był na wyciągnięcie ręki, a i zwycięstwo – patrząc na przebieg drugiej połowy – było śmiało do wywalczenia. Kolejny raz potwierdziło się, ile w futbolu, a w polskiej drugiej lidze szczególnie, znaczą stałe fragmenty.
Teraz przed nami trzy wyjazdy. Za tydzień gramy w Elblągu, za 10 dni – pucharowy mecz w Koszalinie z trzecioligowym Bałtykiem, aż wreszcie za dwa tygodnie – w Łęcznej. Na Zgody wrócimy dopiero 6 października, kiedy to podejmiemy Znicz Pruszków.
Protokół meczowy
10. kolejka II ligi
sobota, 15 września, godz. 15:00, stadion przy ul. Zgody 28
Rozwój Katowice – Olimpia Grudziądz 1:2 (1:1)
1:0 – Płonka, 21 min
1:1 – Witasik, 33 min
1:2 – Marzec, 89 min (wolny)
Sędziował Sebastian Załęski (Ostrołęka). Widzów 309.
Rozwój Katowice: Soliński – Kaletka (46. Niedojad), Lepiarz, Kunka, Gancarczyk, Łączek – Paszek, Płonka, Baranowicz (77. Gembicki), Mońka – Wrzesień (85. Kuliński).
Rezerwowi: Neugebauer, Lazar, Kowalski, Marchewka.
Trenerzy Marek KONIAREK i Rafał BOSOWSKI.
Olimpia Grudziądz: Muzyk – Ciechanowski, Witasik, Wawszczyk, Bielawski – Nakrosius, Ziętarski – Papikjan (78. Marzec), Handzlik (65. Gabor), Kaczmarek (65. Hirsz) – Kita.
Rezerwowi: Brylewski, Śmietanko, Skibicki, Kamiński.
Trener Mariusz PAWLAK.
Żółte kartki: Kunka, Baranowicz, Paszek – Wawszczyk, Ziętarski, Nakrosius
foto: Tomasz Błaszczyk