Po zaciętym i toczonym w deszczu spotkaniu nasza drużyna pokonała gości z Czechowic, o czym przesądziła bramka Dawida Ciszewskiego z 85. minuty.
Ależ smakują takie wygrane, niewiele tego typu ich było w tym sezonie na „Kolejarzu”. Zwykle wygrywaliśmy bardzo przekonująco, po grze mogącej się podobać, ale… nie wzbudzającej emocji w kontekście walki o wynik, bo ten był szybko do przewidzenia. Tym razem stoczyliśmy na swoim boisku bardzo ciężki bój, zakończony skromnym zwycięstwem, o którym zadecydowały ostatnie minuty. – Dedykujemy tę wygraną Olivierowi Lazarowi, który jest już po zabiegu. Wszyscy życzymy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia – powiedział trener Tomasz Wróbel.
Satysfakcja jest tym większa, że sięgnęliśmy po komplet punktów pierwszy raz od blisko miesiąca. Zbliżyliśmy się znowu do czołowej piątki tabeli – pamiętając jednak o tym, że pozostałe mecze tej kolejki rozegrane zostaną po południu, a teraz przed nami seria trzech wyjazdów: do Bielska-Białej, Tychów i Pszczyny.
Jedyny gol w meczu z Czechowicami padł w 85. minucie. Daniel Kaletka dograł z prawej flanki, a płaskim precyzyjnym uderzeniem piłkę przy słupku ulokował Dawid Ciszewski. To było ukoronowanie dobrego występu Rozwoju w drugiej połowie – ale nie był to koniec emocji. Goście mieli jeszcze okazję na wyrównanie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, gdy uratowała nas poprzeczka.
W pierwszej połowie lepsze wrażenie sprawiali goście, mieliśmy problemy z budowaniem ataków pozycyjnych. W sumie jednak żadna ze stron nie wypracowała klarownej okazji bramkowej. Zmartwiła żółta kartka – czwarta w sezonie – jaką ujrzał Piotr Barwiński, dlatego w środę z rezerwami Podbeskidzia będziemy musieli radzić sobie bez jednego z naszych liderów.
Jako że w sobotę czekał nas jeszcze bardzo ważny mecz w I lidze śląskiej juniorów starszych z Zaborzem, a w niedzielę juniorzy młodsi jadą do Zielonej Góry, musieliśmy jak zwykle rotować. Dlatego bój z Czechowicami na ławce zaczęli nasi wychowankowie z rocznika 2002 – nie tylko strzelec gola Ciszewski, ale też Robert Woźniak i Krzysztof Czenczek. W pierwszym składzie zadebiutował kolejny junior młodszy – napastnik Dawid Parysz z rocznika 2005. Walczyliśmy, na ile mogliśmy.
W drugiej połowie, gdy trzech juniorów starszych zastąpiło juniorów młodszych, nasza gra ruszyła. Byliśmy lepsi, mecz nabrał rumieńców, zaczęło się coś dziać pod obiema bramkami. Bartosz Golik zasłużył na wielkie brawa, gdy obronił techniczny strzał Michała Przemyka. My prowadzenie mogliśmy objąć w 82. minucie, gdy Oliwier Gasz przestrzelił po dograniu Daniela Kaletki. Ale co się odwlecze… Chwilę później znów podawał Kaletka, a skutecznie uderzył Ciszewski. Już dawno gol dla Rozwoju na „Kolejarzu” nie dał nam takiej radości.
Do końca sezonu IV ligi zostały nam 4 kolejki. Dwie z nich – w najbliższym tygodniu. W środę jedziemy do Bielska, w niedzielę (choć termin jest jeszcze do ustalenia) do Tychów. Potem wyprawa do Pszczyny, a 12 czerwca zwieńczymy rundę domową konfrontacją z Kuźnią Ustroń.
Protokół meczowy
28. kolejka II grupy IV ligi śląskiej
sobota, 22 maja, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1
Rozwój Katowice – MRKS Czechowice-Dziedzice 1:0 (0:0)
1:0 – Ciszewski, 85 min (asysta Kaletka)
Sędziował: Jakub Borkowski (Bieruń). Widzów: 50.
Rozwój Katowice: Golik – Kaletka, Barwiński, Zielonka, Gasz, Flak (46. Czenczek) – Chwila (79. Filipiak), Jastrzembski (46. Ciszewski), Wroza, Gembicki (90. Wróbel) – Parysz (46. Woźniak).
Rezerwowi: Cieślik.
Trener Tomasz WRÓBEL.
MRKS Czechowice-Dziedzice: Świerczek – Padło, Wrana. Żurek (68. Raszak), Zajączkowski, Szędzielarz, Bryczek, Loranc (55. Gondko) , Przemyk, Czernek, Jonkisz.
Rezerwowi: Woźnica, Wandzel.
Trener Jarosław KUPIS.
Żółte kartki: Barwiński – Żurek, Padło.
foto: administrator