Rozwój – Ruch Radzionków 1:2. Twierdza padła


 
Ponieśliśmy pierwszą ligową porażkę na „Kolejarzu” od czerwca. Ulegliśmy wiceliderowi z Radzionkowa. Jedyną bramkę zdobył w 90. minucie Jakub Haładyń. Do siatki Bartosza Golika trafiali nasi byli zawodnicy – Rafał Kuliński i Andrzej Piecuch.
Gdy dobiegał końca regulaminowy czas gry, w zasadzie nasz obóz był już pogodzony z porażką. Wicelider z Radzionkowa, który przyjechał do twierdzy na „Kolejarzu” po siedmiu kolejnych wygranych do zera, prowadził 2:0. Najpierw jednak Jakub Haładyń dobił strzał Wojciecha Bielca, zdobywając swoją pierwszą bramkę w IV lidze i potwierdzając, że zmiennicy dali tego dnia Rozwojowi impuls. Kilkadziesiąt sekund później zaś kolejny zawodnik wprowadzony z ławki, Jakub Myśliwczyk, próbując dośrodkować z prawej flanki uderzył piłkę na tyle mocno, że ta… omal nie zaskoczyła golkipera „Cidrów”, którego uratowała poprzeczka! Kilka centymetrów niżej – a nasz zespół napisałby kolejną niesamowitą historię, tak jak przed dwoma tygodniami, kiedy Bartosz Golik dwoma obronionymi karnymi uratował nam bezbramkowy remis z liderem z Częstochowy. Tym razem jednak takich cudów nie było. Skończyło się 1:2. Twierdza na „Kolejarzu” padła, zaksięgowaliśmy pierwszą domową porażkę w sezonie – i zarazem pierwszą tej wiosny.

Odczucia mamy mieszane. Z jednej strony, musi być niedosyt, skoro przez długi czas wicelider niczym specjalnym nas nie zaskakiwał ani nie olśniewał, a my oba gole straciliśmy de facto z kontry. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że w konfrontacji z rezerwami Rakowa poprzeczka wisiała wyżej, a jednak byliśmy w stanie jej nie strącić i zremisować. Z drugiej strony – czyż nie podobne refleksje ma szereg innych rywali „Cidrów”, z którymi mierzą się w tym sezonie? To po prostu taka drużyna, bardzo cierpliwa, solidna w tyłach, z Rafałem Otwinowskim czyszczącym co się da na stoperze, z bocznymi defensorami skupiającymi się na robocie w destrukcji, a nie szarżach w przodzie, bo tam przecież są armaty, które w określonym momencie zawsze są w stanie wyjechać z garażu i zrobić krzywdę przeciwnikowi – by wspomnieć najlepszego snajpera ligi Bartosza Nawrockiego czy naszego byłego pomocnika Rafała Kulińskiego. Żółto-czarni, prowadzeni w mądry sposób przez trenera Marcina Dziewulskiego, ze spokojem czekają na swoje szanse, a takowe w tej lidze po prostu przychodzą. Nie inaczej było tego ponurego sobotniego przedpołudnia (acz deszcz nas szczęśliwie raczej oszczędził).

Zapowiadając ten mecz ostrzegaliśmy przed Rafałem Kulińskim. Do pokaźnego dorobku 7 goli i 10 asyst „Banan”, występujący w Rozwoju w latach 2018/19, dorzucił kolejną bramkę, otwierając wynik po szybkim ataku napędzonym przez Bartosza Nawrockiego. Na 0:2 podwyższył Andrzej Piecuch, czyli kolejny zawodnik z Rozwojem w CV. „Cidry”, wspierane kulturalnie przez grupę kibiców, prowadzenie mogły objąć jeszcze przed przerwą. M.in. w sukurs przyszedł nam słupek, ale sami też mieliśmy swoje szanse. Bramkarza Ruchu niepokoił Patryk Gembicki. Ostatecznie, przerwaliśmy świetną serię rywali bez straconego gola (ponad 770 minut), ale tej drugiej, zwycięskiej, już nie zdołaliśmy. Oni za to jako jedyny z dziesięciu zespołów, który podejmowaliśmy w tym sezonie na „Kolejarzu”, wywalczyli tu pełną pulę. Poprzednio na tarczy kończyliśmy domowy mecz 12 czerwca (0:1 z Kuźnią Ustroń).

Z tego meczu nasz młody zespół powinien wyciągnąć dużą naukę. Straciliśmy status twierdzy, ale zyskaliśmy doświadczenie. „Cidry” wypunktowały nas tak, jak seniorski zespół walczący o duży cel punktuje młodzież. Jeśli zaczerpniemy z tego dnia odpowiednie wnioski, ta porażka jeszcze w przyszłości zaprocentuje i przekuje się w coś pozytywnego.

Wiosną pozostajemy z 1 zwycięstwem, nie zgarnęliśmy jeszcze w tym roku pełnej puli na „Kolejarzu”, ale nie ma co ukrywać, że początek wiosny mieliśmy trudny. Remis ze Szczakowianką, derbowa wygrana na Podlesiu, remis z Rakowem II, odwołany wyjazd do Dąbrowy Górniczej, teraz wizyta wicelidera… Za tydzień, w Wielką Sobotę, czeka nas pierwsza wyprawa poza Katowice. Zagramy (o ile aura pozwoli, bo – jak widać – to nic pewnego) w Kamyku z plasującą się w strefie spadkowej Unią Rędziny. Na pewno bez Dawida Ciszewskiego i Daniela Kaletki, którzy ujrzeli dziś swoje czwarte żółte kartki w sezonie i pozostanie im rola obserwatorów – tak jak nam pozostaje rola obserwatorów walki o 1. miejsce w naszej grupie IV ligi. Rezerwy Rakowa czy „Cidry”? Oby nasza ciekawość była równa determinacji, by zakończyć ten sezon jak najwyżej, czyli najlepiej na najniższym stopniu podium.

Protokół meczowy
20. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 9 kwietnia, godz. 11:00, MOSiR „Kolejarz”, ul. Alfreda 1

Rozwój Katowice – Ruch Radzionków 1:2 (0:0)
0:1 – Kuliński, 62 min (asysta Nawrocki)
0:2 – Piecuch, 73 min (asysta Nawrocki)
1:2 – Haładyń, 90 min (dobitka strzału Bielca)

Sędziował: Marcin Miśta (Zawiercie). Widzów: 150.

Rozwój Katowice: Golik – Ziarkowski, Barwiński, Skroch, Gasz (68. Bielec) – Ciszewski (46. Chwila), Wroza (75. Haładyń), Cieślar (68. Lazar) – Kaletka (80. Myśliwczyk), Gembicki, Kwiatkowski.
Rezerwowi: J. Adamiec.
Trener Tomasz WRÓBEL.

Ruch Radzionków: Szukała – Trzcionka, Pietryga, Otwinowski, Ćwielong, Kopeć (57. Baran), Turczyn (67. Zalewski), Gwiaździński, Kuliński, Boudguiga (55. Piecuch), Nawrocki (85. Matysek).
Rezerwowi: Strzelczyk, Harmata, Wawrzinossek.
Trener Marcin DZIEWULSKI.

Żółte kartki: Ciszewski, Kaletka – Harmata (na ławce).

foto: administrator