Rozwój – Śląsk Świętochłowice 0:0. Szkoda gadać


Bezbramkowy remis w przedostatnim w sezonie meczu przy Asnyka. Wypisaliśmy się z walki o 1. miejsce.

Szkoda gadać. Absolutnie nie chodzi o lekceważenie czy brak szacunku dla rywala, któremu dziękujemy za mecz, ale w najczarniejszych snach trudno było spodziewać się, że stracimy dziś przy Asnyka punkty. Mieliśmy naprzeciw siebie świętochłowiczan, którzy notowali serię porażek, wiosną zdobyli ledwie 5 „oczek”, praktycznie mogą godzić się ze spadkiem do „okręgówki”, przyjechali do nas z czterema rezerwowymi i mając w nogach środowy zaległy mecz w Jaworznie. Nie daliśmy jednak rozwiązać worka z golami, skończyło się bezbramkowym remisem i na trzy kolejki przed końcem sezonu możemy już przestać myśleć, a tym bardziej mówić o walce o awans. W szatni po przemowach trenerów Wróbla i Bosowskiego oraz prezesa Mogilana – mówiącego mimo wszystko z optymizmem o nowym sezonie – zapanowała grobowa cisza.

Sytuacje oczywiście dzisiaj były. Dwukrotnie nad bramką po dograniach Daniela Kaletki uderzał Oliwier Kwiatkowski, raz strzał „Lojda” wyblokowany przez bramkarza został ostatecznie wybity sprzed linii przez obrońców, zbyt wysoko zamykając stały fragment gry sytuacyjnie próbował też Oliwier Jarosz. Oddajmy, że Bartosz Golik między słupkami też się nie nudził, zanotował kilka interwencji, a w końcówce Śląsk zepsuł wyśmienitą kontrę, która mogła dać gościom wygraną.

Ponury nastrój odrobinę pokolorował nam jedynie Patryk Gembicki, który pierwszy raz po powrocie do zdrowia rozegrał pełne 90 minut, jak zwykle był wszędobylski, próbował, 2-3 razy reklamowaliśmy na nim rzuty karne. Tego nie rozstrzygamy, ale nie możemy powstrzymać się przed zadaniem retorycznego pytania, jakim liczydłem sędziowie dowiedli, że doliczyć należy do tego spotkania zaledwie 3 minuty. Tę tajemnicę zabrali ze sobą do swojej szatni, której standardy przy Asnyka są z pewnością wyższe niż postawa arbitrów w niejednym naszym IV-ligowym meczu tej wiosny.

Do końca sezonu – tyleż emocjonującego co trudnego, stojącego pod znakiem problemów kadrowych, absencji „Czesia”, a teraz Roberta Woźniaka, Maksymiliana Zielińskiego, długiej pauzy za czerwoną kartkę Szymona Jarka – zostały już tylko 3 kolejki. Za tydzień jedziemy do Częstochowy, za dwa tygodnie w ostatnim spotkaniu przy Asnyka podejmiemy Przemszę Siewierz, a finisz zaliczymy w Gliwicach z przewodzącymi obecnie tabeli rezerwami Piasta.

Protokół meczowy
27. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 20 maja, godz. 11:00, Asnyka 27

Rozwój Katowice – Śląsk Świętochłowice 0:0

Sędziował Marcin Miśta (Zawiercie). Widzów 150.

Rozwój Katowice: Golik – Kaletka (77. Bielec), Haładyń, Skroch, Flak (57. Cieślar), Barwiński, Ciszewski, Baranowicz (77. Jarosz), Kwiatkowski, Gembicki, Rogowski.
Rezerwowi: Adamiec, Myśliwczyk, Wroza.
Trener Tomasz WRÓBEL.

Śląsk Świętochłowice: Dumin – Matusiak, Słota, Kaiser (90. Górecki), Tarka (84. Bernacki), Szulc, Lesik, Widuch, Kokot, Żyłka (62. Balon), Stachowicz (62. Barteczko).
Rezerwowi: –
Trener Arkadiusz SPIOLEK.

Żółte kartki: Gembicki – Żyłka.

foto: administrator