Po bardzo emocjonującym meczu, czerwonej kartce, czterech golach, rzucie karnym, dublecie Patryka Gembickiego, obroniliśmy naszą twierdzę na „Kolejarzu”, unikając porażki z gośćmi z Jaworzna.
Po takich meczach – choć zremisowanych – czasem satysfakcja bywa większa niż po okazałych zwycięstwach. Takie mecze uczą, takie mecze pozwalają poznać drużynę i to, jak radzi sobie w trudnych chwilach. Gdy w 82. minucie przegrywaliśmy 1:2, przez pół godziny walcząc już w liczebnym osłabieniu, a Jakub Sewerin stał przed naszą pustą bramką mając piłkę na nodze, można już było godzić się z porażką – pierwszą w tym sezonie na „Kolejarzu”. To był jednak tylko ułamek sekundy. Napastnik gości spudłował – m.in. dlatego, że do końca presję na nim starali się wywierać Piotr Barwiński i Bartosz Golik.
To wielokrotnie powtarza trener naszych bramkarzy Marek Kolonko, powołując się na sytuację sprzed lat z meczu z Tarnobrzegu i Michała Szeligę goniącego ile sił rywala biegnącego w stronę pustej bramki, a następnie uderzającego w poprzeczkę. Taki był tej soboty Rozwój. Gonił do końca, nie stracił wiary, za co został nagrodzony. Tak jak wcześniej nie odpuściła nasza starszyzna, tak w 88. minucie Patryk Gembicki do końca poszedł za piłką zagraną przez Wiktora Skrocha, pozwolił pomylić się obrońcy i sfaulować bramkarzowi, a następnie sam wykorzystał rzut karny, kompletując dublet.
Nasz napastnik – tak jak dogadał się w tygodniu ze swoim przyjacielem Arkadiuszem Milikiem – dał z 11 metrów „wcinkę”. Arek uczynił to na europejskiej scenie w meczu Marsylii z Basel, „Czesio” – kilkadziesiąt godzin później w IV lidze śląskiej. Piłka odbiła się od poprzeczki, wpadła do siatki i mimo gry w osłabieniu uratowaliśmy punkt, a kto wie, czy gdyby ten mecz nie potrwał jeszcze trochę dłużej niż trzy doliczone przez arbitra minuty, to nie skończyłoby się nawet pełną pulą. Ale nie bądźmy zachłanni.
Bo walczyliśmy tej soboty heroicznie, lecz trzeba też powiedzieć, że nie był to nasz wybitny mecz, no i nie układał nam się od początku. Szczakowianka – drużyna naszpikowana zawodnikami z przeszłością na wyższym szczeblu, bardzo doświadczona – dwukrotnie obejmowała prowadzenie po rzutach rożnych. My zwłaszcza w pierwszej połowie mieliśmy problemy, brakowało nam spokoju, dokładności, chłodniejszej głowy, ale wykorzystaliśmy jedną z niewielu płynnych akcji, gdy Gembicki zwieńczył rajd i dogranie niezmordowanego Daniela Kaletki.
Ta druga część zaczęła się najgorzej, jak mogła, bo od dwóch skompletowanych w krótkim odstępie czasu żółtych kartek Bartosza Chwili. Musieliśmy sobie radzić bez „Kuka”, szybko straciliśmy bramkę na 1:2, a mogliśmy… jeszcze szybciej, lecz po rzucie wolnym Mateusza Wawocznego piłka odbiła się od poprzeczki (ta sama część konstrukcji bramki uratowała nas też w I połowie po pechowej interwencji debiutującego Jakuba Myśliwczyka). Przy stanie 1:2 podkręciliśmy jednak tempo. Wyrównać mógł już Wiktor Skroch, dobijając zbyt wysoko strzał Oliviera Lazara z rzutu wolnego. Impuls dali zmiennicy, udane wejście zaliczył choćby Oliwier Gasz. Dlatego choć seria sześciu domowych zwycięstw dobiegła końca, to obroniliśmy twierdzę na „Kolejarzu”, ratując remis.
To był – patrząc na widowisko – udany początek IV-ligowej wiosny. Nie sposób było się nudzić, a będzie tylko ciekawiej. Za dwa tygodnie gościć będziemy lidera, Raków II Częstochowa, a już za tydzień wyjazdowe derby miasta z Podlesianką!
Protokół meczowy
16. kolejka I grupy IV ligi śląskiej
sobota, 12 marca, godz. 11:00, MOSiR Kolejarz, ul. Alfreda 1
Rozwój Katowice – Szczakowianka Jaworzno 2:2 (1:1)
0:1 – Sewerin, 6 min
1:1 – Gembicki, 11 min (asysta Kaletka)
1:2 – Statkiewicz, 59 min (głową)
2:2 – Gembicki, 88 min (karny)
Sędziował Szymon Janicki (Piekary Śląskie). Widzów 200.
Rozwój Katowice: Golik – Myśliwczyk (46. Ziarkowski), Barwiński, Skroch – Kaletka, Ciszewski (61. Lazar), Cieślar (65. Holeczek), Flak (65. Gasz) – Kwiatkowski (88. Haładyń), Gembicki, Chwila.
Rezerwowi: J. Adamiec.
Trener Tomasz WRÓBEL.
Szczakowianka Jaworzno: Gargasz – Kumor, Statkiewicz, Bochenek, Małkowski – Budak, Gądek (46. Chrabąszcz), Wawoczny, Leś (59. Marędowski) – Sewerin, Smarzyński.
Rezerwowi: Stanek, Szumski, Bruzda, Cygnar, Jaromin.
Trener Paweł CYGNAR.
Żółte kartki: Chwila – Małkowski, Marędowski, Gargasz. Czerwona kartka Chwila (52, za drugą żółtą).
foto: Grzegorz Matla/slaskisport.tv