Trener Rozwoju Katowice ocenia przegrane starcie z GKS-em Bełchatów.
– Rzuciliśmy na szalę wszystkie umiejętności i siły, ale na Bełchatów to było za mało. Tak jak powiedział trener Pawlak – ta drużyna, która strzeliłaby pierwsza, pewnie by wygrała. To się niestety dla nas potwierdziło. Kontuzja bramkarza, odniesiona w niecodziennej sytuacji, sporo nam przeszkodziła w odniesieniu zwycięstwa. Bełchatów po bramce był wyraźnie lepszy, pokazał walory i umiejętności piłkarskie. Nie stworzyliśmy żadnej sytuacji. Przy stanie 0:1 rywale kontrolowali grę, kreowali okazje. Gratulacje dla trenera i drużyny.
– Jest jeszcze nadzieja. Zagramy z Gryfem o utrzymanie. Optymizm powoli zaczyna przygasać, szansa raz jest bliżej, raz oddala się od nas. Zdajemy sobie sprawę, że Gryf nam nie odpuści. Pojedziemy tam w długą podróż, warunki klimatyczne będą po stronie gospodarzy. Jedziemy do Wejherowa po to, żeby wygrać. Innej opcji nie mamy.
foto: Marta Kołodziejczyk