Tadeusz Krawiec: Jesteśmy pełni pokory [WYWIAD]


tadeusz_krawiec_4

Porozmawialiśmy z trenerem Rozwoju Katowice o wygranej z Błękitnymi i kilku pobocznych tematach. Polecamy.

W Stargardzie odnieśliśmy drugie zwycięstwo pod pana wodzą. Wyższe niż w Radomiu – bo różnicą dwóch goli. Czy to znaczy, że był to najlepszy wiosną występ Rozwoju?
– Nie był to jakiś supermecz w naszym wykonaniu. Wynik jest chyba lepszy niż gra, choć rozmawiałem z trenerem Błękitnych i stwierdził jasno, że nasze zwycięstwo było w pełni zasłużone. To jakiś punkt odniesienia. Przełomowym momentem była obrona rzutu karnego przez Bartka Solińskiego. Ten mecz mógł mieć całkiem inne oblicze, dlatego fajnie, że tak interweniował. Bartek miał w sobotę dwie rocznice. Jedną – wesołą, bo rozegrał setny mecz w Rozwoju, a drugą – smutną, bo w sobotę mijało osiem lat od śmierci jego ojca. Sam nam mówił, że otrzymał na boisku pomoc z niebios. W Stargardzie trudno wygrać, dlatego te punkty cieszą. A wracając do pytania – uważam, że najlepszy mecz rozegraliśmy dotąd z Siarką Tarnobrzeg na inaugurację wiosny, tyle że nie zdobyliśmy wtedy trzech punktów, bo skończyło się 0:0. Nieźle było też oczywiście z Radomiakiem, zwłaszcza patrząc na rangę przeciwnika.

To była trudna decyzja, by zamienić w bramce Bartosza Gocyka na Bartosza Solińskiego?
– Nie, bo Bartek Gocyk w spotkaniach z Puszczą i Stalą nie zachował się w dwóch przypadkach najlepiej. Wiadomo, jak to jest z bramkarzami. Ich błędy czasem doprowadzają do utraty goli. To newralgiczna pozycja. Przyszła kolej na Solińskiego.

„Goca” w Stargardzie zabrakło nawet na ławce rezerwowych; zasiadł na niej Bartek Golik.
– Tak, bo ma kontuzjowane, zbite żebra. Widać było, że ćwiczył z bólem. Nie było sensu go zabierać. Uznałem, że lepiej mieć w pełni zdrowego bramkarza, który będzie w stanie wejść na boisko, gdyby coś stało się „Solinowi”.

Idąc dalej w personalia – „Solin” odwdzięczył się obronionym karnym, z kolei Filip Kozłowski w pierwszym występie w wyjściowym składzie od razu strzela gola. To chyba taki zawodnik, którego w drugiej lidze aż żal trzymać na ławce?
– To jest ten problem, że wobec kontuzji Michała Trąbki obsadziliśmy oba boki pomocy młodzieżowcami. Te pozycje były więc zajęte, a Filip najbardziej pasuje nam właśnie na boku. Z przodu, na „dziewiątce”, stawiamy na Damiana Kowalczyka i Dawida Przezaka, dlatego Filip nie grał od początku. Teraz jego bramka dała nam duży komfort. Błękitni musieli rzucić się do ataku, a my mogliśmy wychodzić z kontrami i sytuacje zaczęły się klarować. Co tu mówić? Filip spełnił swoje zadanie, nie można powiedzieć o nim niczego złego.

Tak swoją drogą, cztery z pięciu goli Rozwój strzelił wiosną po stałych fragmentach. Specyficznie się to układa.
– Tak. Już wcześniej mówiłem – widzę, że przeciwnicy tez bazują na tych elementach. Prosty przykład to Puszcza. Jest już na miejscu premiowanym awansem, a gdyby prześledzić jej bramki, to okazałoby się, że wszystkie zdobywa ostatnio po stałych fragmentach! To w drugiej lidze naprawdę ważny element. Drużyny starają się go wykorzystywać.

t_krawiec pn konf mk news

Jest pan dziś spokojniejszy o utrzymanie niż w chwili rozpoczęcia rundy wiosennej?
– Powiem szczerze, że spodziewałem się większej ilości punktów w meczach u siebie. Sądziłem, że jeden z nich – czy to z Siarką, czy Stalą Stalowa Wola – na pewno wygramy. Z Puszczą zadowoliłbym się remisem. Wyszło inaczej, nie jestem zadowolony. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że drużyny z dołu tabeli też zdobywają punkty w trudnych spotkaniach. To wszystko będzie się ważyło do ostatnich chwil. Nie spodziewam się łatwej przeprawy w walce o utrzymanie. Co kolejkę będzie walka na śmierć i życie.

Przy Zgody – dwa punkty w trzech meczach, a po trudnych wyjazdach do Radomia i Stargardu – komplet sześciu punktów. Gdzie tu logika?
– Sam się nad tym zastanawiam. Rozmawialiśmy ostatnio z zawodnikami. Mówiłem, że musimy wreszcie przełamać ten impas własnego boiska. Trudno zbierać punkty i utrzymać się w inny sposób niż wygrywając u siebie. Naprawdę, nie znam przyczyny, wskutek której na swoim stadionie nie wygrywamy. Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć.

W najbliższą sobotę podejmiemy Olimpię Zambrów. Tuż nad nami w tabeli, tylko punkt zdobyty wiosną… Nie ma co ukrywać, że to okazja na przełamanie i opuszczenie strefy spadkowej.
– Każdy z nas już teraz ma świadomość rangi tego meczu. Jesteśmy jednak też przy tym pełni pokory. Nikt punktów sobie nie dopisuje. Wiemy, że na pułapie drugoligowym każdy przeciwnik potrafi być niebezpieczny. W Zambrowie doszło do zmiany trenera, są nowe nadzieje. Wyjdziemy na boisko po to, żeby wygrać. Innej opcji nie ma.

Na KSZO Ostrowiec, z którego trafił pan do Rozwoju, oczywiście pan zerka? Dalej jest liderem IV grupy trzeciej ligi, ale ostatnio przydarzyły się dwie porażki z rzędu…
– Jasne, że zerkam. Kibice są przyzwyczajeni do tego, że KSZO u siebie wyłącznie wygrywa. Porażki przytrafiały się naprawdę rzadko, a tu nagle – dwie z kolei. Ja bym jednak nie panikował i nie rozdzierał szat. Znam trenera Darka Pietrasiaka, to bardzo kompetentna osoba. Wiadomo, że od razu jest larum, hejtowanie i złe komentarze, ale KSZO cały czas jest na drodze, która prowadzi do awansu. Ma w ręku wszystkie karty.

To tak jak Rozwój w walce o utrzymanie. Dziękujemy za rozmowę.
– Dzięki.

krawiec trebning sk news

foto: MK, SK