Komentarz trenera Rozwoju Katowice po porażce z Unią Turza Śląska.
Przegrywamy po emocjonującym meczu w Turzy Śląskiej 2:3. Jakie wrażenia?
– Zagraliśmy dobry mecz. Jesteśmy na etapie nauki. Przed pierwszym gwizdkiem padła teza, że u siebie łapmy punkty, a na wyjazdach doświadczenie. Coś w tym jest. W moim odczuciu nie powinniśmy tu przegrać, a jednak tak się stało. Nadal jest bardzo wiele rzeczy, nad którymi trzeba pracować. Najbardziej szkoda mi zdrowia chłopaków, jakie zostawili na boisku. Szczególnie myślę tu o „Czenczolu, który ucierpiał, prawdopodobnie stało się coś z obojczykiem. Oby to nie było nic poważnego. Czekamy na pozytywne wieści.
Z kolejnym rywalem byliśmy w stanie przeważać.
– Trzeba i należy budować optymizm. Jeśli jednak idziesz do wyższej szkoły, to musisz przedstawić się na cięższą naukę. Nie myśli się o podstawówce, będąc w liceum. Każdy z nas musi dawać z siebie jeszcze więcej, jeszcze więcej wymagać od siebie. Nie mówię tu o jednostkach, a o całej drużynie. By wygrywać, wszyscy musimy dawać jakość.
Cały czas trudno określić, jaką siłą będzie Rozwój w IV lidze, ale kolejne mecze podpowiadają chyba, że niekoniecznie będzie źle, a wręcz może być dobrze.
– Też jestem tego zdania. Jest wiele dobrej gry, wiele jakości, ale jeśli traci się na kolejnym wyjeździe trzy bramki, to trudno wygrywać na poziomie czwartej ligi. To normalne, to już nie jest piłka juniorska, a seniorska. Jeśli chcemy w niej uczestniczyć, to musimy wymagać od siebie więcej. Jako zawodnicy, trenerzy, klub, musimy iść taką drogą.
To był bardzo zacięty mecz, a Unia była chyba najbardziej wymagającym przeciwnikiem, z jakim dotąd się mierzyliśmy?
– Oczywiście. Też tak uważam. To była dobra drużyna, mająca zawodników z dużą przeszłością, na wysokim poziomie. To się potwierdziło na meczu. Ktoś może mniej przebiec, ale jakość ma taką, że zdobywa bramki. O to chodzi. My popełnialiśmy indywidualne błędy powodujące, że bramki traciliśmy. Małe rzeczy decydują o tym, czy dany zawodnik uderzy, czy nie. Nie rzucam się teraz absolutnie na nikogo, bo przyjdzie jeszcze czas na analizę, ale skoro ktoś daje szanse strzału zawodnikowi, na którego zwracaliśmy przed meczem uwagę, to jest to błąd. W konfrontacjach z tak wymagającymi przeciwnikami musimy je eliminować, myśląc o wygrywaniu. Był moment, kiedy uwierzyliśmy, że zdobędziemy tu nawet trzy punkty, ale niestety nie wywieźliśmy ani jednego.
Kadra jest coraz szersza. Pierwszy mecz po powrocie do Rozwoju rozegrał na środku obrony Kajetan Kunka.
– Cieszy nas to. Nie mamy aż tak licznej kadry, ale chłopaków jest coraz więcej i coraz większa jest też rywalizacja. Wystawiając skład, desygnując go do gry, wcześniej bardzo mocno dyskutujemy. Mamy w klubie grupę ludzi, każdy się wypowiada, podejmujemy wspólne decyzje. Fajnie, że tacy ludzie jak Kajtek wracają. Nie traktujemy go jako kogoś, kto zostanie tu na lata. Chcemy, by się w Rozwoju odbudował i trafił stąd do wyższej ligi. Widać po nim jakość piłkarską. Wrócił, potrenował nie za wiele, a już pomógł nam na boisku. Tym bardziej szkoda, że wracamy stąd bez punktów, a z jedną kontuzją.
Do drużyny dołączyć może jeszcze Olivier Lazar.
– Jest szansa, że Olo będzie z nami. Najpierw musi jednak wywalczyć sobie miejsce, a ma ciężką rywalizację, bo z ludźmi, którzy zdobywają bramki i nie odpuszczają. To nie ja mam ciężki orzech do zgryzienia, tylko zawodnicy, którzy w danym momencie chcą wystąpić w jedenastce. Mamy jedenaście miejsce, każdy musi walczyć o swoje. To akurat fajne!
foto: Tomasz Błaszczyk