Tomasz Wróbel: Niech to pójdzie w świat!


– To zwycięstwo dedykujemy wszystkim trenerom, którzy mieli tych zawodników pod swoją ręką i piłkarsko ich wychowywali. Gratulacje dla nich – powiedział grający szkoleniowiec Rozwoju Katowice po wygranej 5:0 z GKS-em Radziechowy-Wieprz.

Ważny moment. To pierwsza wygrana tego nowego, młodego zespołu!
– Chłopcy wyszli na ten mecz nastawieni bardzo bojowo. Przede wszystkim zamierzaliśmy nie stracić szybko bramki. W defensywie wyglądało to fajnie, zaczęliśmy zupełnie inaczej ten mecz niż poprzedni. Jest ogromna radość. Widać ją było po chłopakach; po tym, jak cieszyli się ze strzelonych goli. Pierwszy, drugi… A oni strzelali kolejne i cieszyli się całą drużyną w ten sam sposób. To świadczy, że każdemu bardzo zależało na zwycięstwie.

Z drugiej strony, trzeba też podejść do tego rezultatu z pokorą. Będą w tej lidze bardziej wymagający rywale.
– Oczywiście, że tak, ale trzeba też cieszyć się ze zwycięstwa. Tak wygląda świat piłki nożnej. Jeśli wygrasz, to należy się radować, bawić, a od poniedziałku wracać do ciężkiej pracy, przygotowywać się do kolejnego spotkania. To istotne chwile w życiu tych młodych ludzi – pierwsze zwycięstwo w seniorskiej piłce. Trzeba się cieszyć, to normalna rzecz. Praca musi sprawiać radość.

Co było kluczowe, skoro długo nic nie zapowiadało pogromu?
– Zakładaliśmy sobie pewne kwestie. Rozmawiamy w klubie w gronie trenerów, osób opiekujących się pierwszą drużyną. Wiemy, że naszym atutem musi być bieganie, przygotowanie fizyczne. Ta drużyna mocno przepracowała lato. Poprzedni mecz pokazał, że trochę brakowało świeżości. Tym razem to była na pewno nasza siła.

Dwie zmiany dokonane w przerwie ożywiły zespół.
– Taki był plan na grę. Nie chodzi o to, że któryś z chłopaków zagrał słabsze spotkanie. Nie jest nasz wielu. Chłopcy oddają serce na treningach. Jeszcze wczoraj wszystko wskazywało na to, że zaczniemy w innym zestawieniu personalnym niż to, na które finalnie się zdecydowaliśmy. To sygnał dla chłopaków, że walka o miejsce trwa do ostatniej minuty. Jestem takim trenerem, że zmian można dokonać nawet w dniu meczu. Wspólne rozmowy i dyskusje bywają gorące, wręcz kłótliwe, ale liczy się efekt końcowy. Miło, że tym razem wynik brzmi 5:0.

Patryk Gembicki przy stanie 1:0 dał „wcinę” z rzutu karnego. Nauczył się tego od trenera?
– Strzelałem tak karne, ale „Czesiu” ma przecież swoje własne myślenie na boisku. To zawodnik z jakością piłkarską i ogromnym sercem do gry, co doprowadziło go do seniorskiej piłki. Oby okazało się, że sezon rozegrany w czwartej lidze pomoże mu pójść wyżej. Taka jest filozofia naszego klubu, taki mamy projekt i trzeba jasno o tym mówić. Jeśli gra się tylko wychowankami, juniorami, to na skalę Polski jest to coś kapitalnego. Mówmy o tym głośno i wyraźnie, bo to odważny projekt i warto, by to poszło w świat.

Ozdobą sobotniego meczu był gol Szymona Zielonki strzelony przewrotką. W jego stylu – bo nigdy nie wiadomo, czego się po nim spodziewać.
– Idealnie powiedziane! Gratulacje dla Szymona, stadiony świata. Na koniec chciałbym jeszcze powtórzyć to, co powiedziałem w szatni. Gratulacje dla wszystkich trenerów z osobna, przez których ręce przechodzili ci chłopcy. Czasem jest tak, że trener odchodzi z klubu i nikt o nim nie pamięta. To zwycięstwo dedykujemy wszystkim szkoleniowcom, którzy mieli tych zawodników pod swoją ręką i piłkarsko ich wychowywali. Od klubu dla nich – duże słowa uznania i podziękowania.

foto: Tomasz Błaszczyk