Tomasz Wróbel: Obiecałem to rodzinie, znajomym, samemu sobie


Komentarz trenera Rozwoju Katowice po zwycięstwie z Unią Dąbrowa Górnicza i strzelonym golu, którym chce zakończyć piłkarską karierę.

– Są rzeczy ważne i bardzo ważne. Zwycięstwo jest absolutnie najważniejsze, ale… Kiedyś powiedziałem – łapiąc kontuzję więzadeł krzyżowych – że wrócę do grania. Zawsze chciałem występować na maksymalnie wysokim poziomie, na szczeblu centralnym. Obiecywałem, że na niższym szczeblu nie będę zabierał ludziom miejsca. Po rekonstrukcji krzyżowych otrzymałem sporo słów otuchy i zadeklarowałem rodzinie, znajomym, samemu sobie, że skończę z grą w piłkę, strzelając gola w maksymalnie wysokiej lidze. Stało się to w Rozwoju, czyli klubie, któremu zawsze chciałem pomagać i którego jestem częścią. Fajnie, że to się dzisiaj wydarzyło. Różne myśli chodzą po głowie, jest trochę smutku, ale uważam, że moja kariera była na tyle barwna, na ile było mnie stać. Nie wiadomo, co by się wydarzyło, gdybym grał wyżej. Jakim wtedy byłbym człowiekiem? Tego nie wiemy. Cieszę się, jak mnie ukształtowali ludzie, te wszystkie mecze. Wystarczy.

– Patrząc wstecz, często zdarzały mi się historyczne momenty. Bramki w debiutach, dziwne pożegnania, czerwone kartki, asysty… Dziś doszło do sytuacji, w której asystował mi chłopak z 2006 rocznika. Szymon Jarek dał dobrą zmianę, otrzymuje ostatnio regularnie swoje szanse. Między innymi dlatego nie chcę już dłużej grać – by nie zabierać tym chłopakom miejsca.

– Mecz z Unią? Nie było to łatwe zwycięstwo, bo mierzyliśmy się z bardzo dobrą drużyną. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania i ono takie było. Graliśmy bardzo dobre zawody, ale w głowach siedziała nam presja, ona ciążyła. Choć znajdowaliśmy się pod bramką rywali, to brakowało klarownych okazji, po których można strzelać gole. Moja bramka? Gdy nie masz w nogach 90 minut, to łatwiej grać. Może dlatego miałem w tej sytuacji tyle spokoju.

– Cieszy przełamanie Roberta Woźniaka. Jeśli się przełamywać – to z dobrym rywalem, co też się stało. Licznik został wyzerowany. Dla napastnika najważniejsze są bramki. Robert jest bardzo pracowitą osobą, pod tym względem to wzór do naśladowania. Zasłużył na tego gola, na treningach bardzo się stara, było widać, że ta seria mu dokucza, siedzi w głowie. Dziś strzelił i jestem przekonany, że to go odblokuje.

foto: Kuba Dworczak/slaskisport.tv