Jarosław Kotas po porażce wejherowian z Rozwojem Katowice.
– Przespaliśmy pierwszą połowę. Wiedzieliśmy, że dla Rozwoju jest to bardzo ważny mecz. Uczulaliśmy się sami nawzajem, by nie było znowu jakiegoś śmiesznego karnego, byśmy byli skoncentrowani. Możemy sobie jednak różne rzeczy mówić… Może za dużo chłopaki balowali? Tak jak dziś cieszą się Katowice, tak my cieszyliśmy się z utrzymania po remisie z Puszczą. Ciśnienie zeszło. W drugiej połowie graliśmy w sposób, w jaki się utrzymaliśmy. Walka, determinacja, może ciut za mało tych piłkarskich umiejętności… Sumując cały sezon, było nerwowo, dlatego marzyłem o takim finale. Utrzymaliśmy się w drugiej lidze. Teraz czas na działaczy, co dalej z naszą drużyną.
– Karny? Chciałbym takie karne dostawać. Nie graliśmy żadnej rewelacji, ale ci panowie w czerwonych koszulkach byli jeszcze słabsi.